Współczesne Przejawy Okultyzmu


Współczesne przejawy okultyzmu, magii, ezoteryzmu i hermetyzmu

Okultyzm to pojęcie z dziedziny duchowości i mistyki wyższego rodzaju, ale i zjawisko kulturowo–społeczne, wracające pod różnymi nazwami. Nierzadko wzbudza zarówno szczere zainteresowanie, jak i dobitnie artykułowane obrzydzenie, niechęć lub wogość. Mówiąc o okultyzmie, trudno nie zauważyć, że jedni zgłębiają to zjawisko na zasadzie „poznania języka wroga”, inni zaś odnajdują w nim całe spektrum słusznych, życiowych wskazówek — w każdym razie uznają je za swoiście wartościowe dla rozwoju duchowego człowieka. Dla wielu osób zjawiska z tak zwanej sfery magii (czy ogólniej okultyzmu) stanowią niezbity dowód na istnienie rzeczywistości, która wykracza poza racjonalne myślenie. Powszechnie bowiem się uważa, że fenomen ten wiąże się ze sferą ducha i boskości, bliżej niesprecyzowanych emocji oraz uczuć wyższych lub wyraża oryginalny światopogląd mistyczno-magiczny. O niewątpliwej „obecności” okultyzmu w naszej rzeczywistości świadczy także wykorzystywanie tego pojęcia w sferze biznesu, na przykład jako hasła reklamowego, chociaż częściej używa się greckich odpowiedników, ezoteryki oraz hermetyzmu i gnozy. Krótko mówiąc, okultyzm, także w formie naukowej parapsychologii i psychotroniki elektryzuje ludzką ciekawość, a co za tym idzie, pociąga za sobą kontrowersyjne widzenie rzeczywistości.

Okultystyczne Czytanie Znaków z Dłoni

Zarysowane w tym opracowaniu stwierdzenia oraz refleksje, choć czerpią z doświadczenia badawczego i poznawczego, nie stanowią zamkniętego rozdziału pod tytułem: „Wszystko o okultyzmie”. Prawda o rzeczywistości, którą badamy podczas naszych obserwacji i rozmów prowadzonych w Polsce i Alzacji nadal pozostaje żywą kwestią. Rozmówcy, dzieląc się swoimi wyobrażeniami o świecie, szukali jednocześnie odpowiedzi na pytanie dotyczące sensu życia. Nie boimy się tu powtórzyć za nimi tego nieco górnolotnego wyrażenia. Mamy bowiem świadomość, że choć brzmi ono niczym często powtarzany slogan, to jednak odsyła nas do bardzo subiektywnego doświadczenia naszej ludzkiej egzystencji, której ciężar i rozmach wymykają się nawet najbardziej wyrafinowanym metaforom. W gruncie rzeczy ludzie okultystycznie zaangażowani na swój, indywidualny sposób dobrze radzą sobie z codziennością. Nic w tym dziwnego, spytać wszak można retorycznie o to, któż z nas nie miewa takich dni, miesięcy a nawet lat dobrej prosperity? Naszym natomiast udziałem stało się, w dużej mierze, bycie świadkiem ich pewnej życiowej strategii — takiego pojmowania rzeczywistości, które może rozpuścić strach przed niewiadomą, nierozłącznie związaną z życiowymi wyborami.

W niniejszych rozważaniach postanowiamy skupić się na przedstawieniu modelu postawy światopoglądowej okultystycznych rozmówców i uwypuklić dwa typy sądów, które choć może wykluczają się wzajemnie, stanowią spójną całość. Określamy je jako „logika pojęcia okultyzm” i „logika pojęcia Bóg”. Interpretacja zjawisk poglądów okultystycznych wyrasta z analizy tak zwanych „wyobrażeń” zawartych w wypowiedziach licznych respondentów. Te osoby, co wydaje się najistotniejsze dla przyjętego tematu, jako Europejczycy deklarują często związek z religią chrześcijańską i jednoczesne poszukiwanie „lepszej filozofii życiowej”. W zaproponowanym modelu funkcjonuje także trzeci element, mianowicie kontekst kulturowy, czyli wszelkie zasady, normy, które obowiązują w danej grupie (lub kulturze), oraz codzienne okoliczności wpływające na sposób wartościowania i podejmowania decyzji.

Czytaj resztę wpisu »

Główne koncepcje i pojęcia Nauk Sai Baba


Wśród wielu pojęć i koncepcji, do których Sathya Sai Baba, drawidyjski mistrz duchowy (telugu lub telungański to jeden z języków drawidyjskich, najczęściej z nich spotykany w kilku stanach Indii, podobnie jak tamilski), odwołuje się w swoich naukach znaleźć można określenia proste, nie wymagające wyjaśnień oraz określenia otwierające szerokie obszary znaczeniowe. Szczególnie te ostatnie, najczęściej zaczerpnięte z filozofii wedanty, mogą czasami sprawiać trudności osobom wywodzącym się z chrześcijańskiego kręgu kulturowego. Niebezpieczeństwo niewłaściwego zrozumienia jest tym większe, że w ostatnich dekadach XX wieku publikowane na Zachodzie książki, nawet w niewielkim stopniu poświęcone filozofii Wschodu, wprowadziły do obiegu mnóstwo mniej lub bardziej trafnych definicji. Z powyższych względów, studiując nauki Sai Baba z z ziemi drawidyjskiej Andhra Pradeśam dobrze jest wiedzieć, w jaki sposób on sam definiuje koncepcje i pojęcia będące częścią jego przesłania (koncepcje południowe, telungańskie oraz tamilskie, w istocie drawidyjskie są często nieco odmienne od północno-indyjskich związanych bardziej z Jogą i Tantrą, odzwierciedlają bardziej lokalny szamanizm oraz tak zwany śiwaizm południowy).

Swami Satyhya Saibaba – Puttaparthi

Karma

Jedno z popularnych określeń karmy mówi, że jest to prawo przyczyny i skutku. Czyn i jego konsekwencje to dwa nierozłączne elementy karmy (karmana). Nikt nie może uciec od konsekwencji swoich czynów. Co posiałeś, to zbierzesz. Dobre lub złe czyny wywołują dobre lub złe konsekwencje. Jeżeli czynisz zło, nie spodziewaj się, że zbierzesz plon w postaci dobra. Gdy czynisz nieprawość, musisz doznać jej konsekwencji. Rezultaty działań nie zawsze ujawniają się od razu; nigdy nie wiadomo, kiedy zamanifestują się w naszym życiu.

Karma/n jest prawem duchowej sprawiedliwości i niezależnie od tego, czy czynisz zło świadomie czy też nie, konsekwencje są nieuniknione. Każdy musi doświadczyć konsekwencji, gdyż niewiedza lub nieświadomość nie zwalnia od karmy. Taka jest natura karmy.

Nasze obecne życie, nasze radości i smutki, wzloty i upadki, ból i cierpienia to efekty naszych czynów, karmy nagromadzonej w wielu poprzednich żywotach. Boska sprawiedliwość niewidzialnie sprawuje rządy nad światem. Źródłem cierpienia nie są warunki zewnętrzne, lecz zło, jakiego dopuszczaliśmy się w przeszłości. W ciągu wielu poprzednich wcieleń, przeżytych niezgodnie z boskimi zasadami, zgromadziliśmy pewną karmę. Tak więc trudne doświadczenia w naszym życiu nie są przypadkowe, nic nie dzieje się bez przyczyny, nawet jeśli wygląda na przypadek albo cud, sami je wypracowujemy na przestrzeni wielu żywotów.

Karma nie musi podążać za nami jak cień do końca obecnego życia. Aby uwolnić się od złej karmy, musimy zaskarbić sobie miłość i łaskę Boga, i uwierzyć w Jego nieskończoną moc, gdyż tylko Bóg może całkowicie uwolnić od karmicznych konsekwencji. Od konsekwencji złych czynów mogą uwolnić nas dobre uczynki. Należy wypełniać swoje obowiązki bezinteresownie, w duchu poświęcenia ich Bogu, nie licząc na owoce swoich czynów.


Nasze oddanie Bogu pogłębia się jedynie w wyniku realizowania karmy. Karma oczyszcza umysł i przygotowuje na przyjęcie duchowej wiedzy. Bez niej byłoby trudno poczynić jakikolwiek postęp. Karma może doprowadzić do wyzwolenia – jest środkiem umożliwiającym uwolnienie się z koła narodzin i śmierci.

Czytaj resztę wpisu »

Modlitwy i Mantry w Rozwoju Duchowym


Praktyki duchowe

Kiedy zostaje określony cel rozwoju i człowiek wykazuje wolę jego realizacji, nadchodzi czas na wybór środków. Jeżeli celem tym jest szczęśliwe, harmonijne i napełnione miłością życie zmierzające ku duchowemu spełnieniu, Sathya Sai Baba (Baabaa – długie ‚aaa’) może być niedocenioną pomocą dla każdego poszukiwacza duchowego, mistyka i ezoteryka czy okultysty. Powtarza bowiem: „wybierz i praktykuj szczerze chociaż jedną z moich nauk, a z czasem zaczniesz doświadczać pozytywnych skutków ich wszystkich”. Praktyki duchowe zalecane przez Sathya Sai Baba pochodzą z wedyjskiej Jogi, są proste, wolne od skutków ubocznych i nie wymagają fachowego przewodnictwa, jak niektóre bardziej zaawansowane rodzaje jogi. Nie ma w nich wtajemniczeń, mistrzostwa, arkanów, gdyż są to praktyki dla początkujących na wiele lat (najpierw oczyszczamy się i umacniamy duchowo takimi prostymi praktykami, a dopiero potem szukamy wtajemniczeń). Liczy się szczerość wysiłku i pragnienie nawiązywania coraz mocniejszego kontaktu z Bogiem w swoim sercu (Hrid, Anahata). Praktyki te można podjąć w dowolnym wieku i dostosować do indywidualnych preferencji (np. osoby introwertyczne mogą skupić się bardziej na medytacji, bez konieczności zmuszania się do działań społecznych). Co więcej, wszystkie wymieniane przez Sathya Sai Baba praktyki są w istocie od wieków propagowane przez chrześcijaństwo i pozostałe wielkie religie świata jako elementy duchowego życia swych wyznawców, sympatyków lub wtajemniczonych w misteria. Nie są zatem niczym nowym, szczególnie w praktyce tradycyjnej, autentycznej Jogi, przez co już od początku człowiek może skupić cały swój wysiłek na praktyce duchowej, na sadhanam, a nie na uczeniu się sposobów jej realizacji.

Potrójna Awatara Saibaba – Trimmurti: Śirdi Sai, Sathya Sai, Prema Sai

Om – wibracja pranawy

Według Świętych Wed dźwięk poprzedzał stworzenie Wszechświata (Brahmandam), a rzeczywistość utrzymuje się dzięki wibracji świętej sylaby OM (AUM).

W filozofii indyjskiej twierdzi się, że materia powstała z dźwięku, a najświętszym ze wszystkich dźwięków jest OM (AUM, pranavah), sylaba, która poprzedzała wszechświat i z której zrodzili się bogowie.

Święta sylaba OM (AUM) zawiera esencję wszechświata, jest brzęczeniem atomów i muzyką sfer.

W upaniszadzie Maitri OM (AUM) jest „dźwiękiem bezdźwięcznego absolutu”, nieodłącznym składnikiem transcendentalnej kosmicznej energii. Jest podstawową sylabą (mula mantrą), kosmiczną wibracją, utrzymującą w całości atomy, światy i niebiosa.

Ponieważ OM (AUM) poprzedza wszystkie rzeczy, służy jako inwokacja do modlitwy i świętych śpiewów, a także jako końcowe wyrażenie w sensie nieco zbliżonym do żydowskiego i chrześcijańskiego amen. Łacińskie słowo omne oraz sanskryckie aum wywodzą się z jednego rdzenia oznaczającego „wszystko”, stąd oba te słowa oddają pojęcia wszechwiedzy, wszechobecności i wszechmocy. Inną nazwą dla Aum jest ‚pranawa’, która wywodzi się od rdzenia „nu”, co znaczy chwalić, do czego jest dodany przedrostek „pra”, oznaczający wyższość, pierwotność. Wyraz ten oznacza więc najwyższą pochwałę lub modlitwę.

Tego świętego słowa używa się w Indiach na początku i końcu każdej modlitwy, inwokacji, rozmyślania, pieśni, zawsze przy ćwiczeniach jogi, przy wszelkich wewnętrznych poczynaniach. Uważa się jednak, iż tylko największe duchowe osiągnięcia mogą odkryć najgłębsze i najbardziej tajemnicze znaczenie tego słowa.

Upaniszada Mandukja mówi: Mistyczna sylaba OM (AUM) jest łukiem. Jaźń jest strzałą. Brahman, Wszechduch, Absolut, jest celem. TO może przeniknąć człowiek nierozproszony. Masz wejść w TO jak strzała w tarczę”.

Czytaj resztę wpisu »

Praktyki duchowe Sai Baba


Praktyki rozwoju duchowego człowieka

Kiedy zostaje określony cel rozwoju i człowiek wykazuje wolę jego realizacji, nadchodzi czas na wybór środków. Jeżeli celem tym jest szczęśliwe, harmonijne i napełnione miłością życie zmierzające ku duchowemu spełnieniu, Sathya Sai Baba (Baabaa – długie ‚aaa’) może być niedocenioną pomocą dla każdego poszukiwacza duchowego, mistyka i ezoteryka czy okultysty. Powtarza bowiem: „wybierz i praktykuj szczerze chociaż jedną z moich nauk, a z czasem zaczniesz doświadczać pozytywnych skutków ich wszystkich”. Praktyki duchowe zalecane przez Sathya Sai Baba pochodzą z wedyjskiej Jogi, są proste, wolne od skutków ubocznych i nie wymagają fachowego przewodnictwa, jak niektóre bardziej zaawansowane rodzaje jogi. Nie ma w nich wtajemniczeń, mistrzostwa, arkanów, gdyż są to praktyki dla początkujących na wiele lat (najpierw oczyszczamy się i umacniamy duchowo takimi prostymi praktykami, a dopiero potem szukamy wtajemniczeń). Liczy się szczerość wysiłku i pragnienie nawiązywania coraz mocniejszego kontaktu z Bogiem w swoim sercu (Hrid, Anahata). Praktyki te można podjąć w dowolnym wieku i dostosować do indywidualnych preferencji (np. osoby introwertyczne mogą skupić się bardziej na medytacji, bez konieczności zmuszania się do działań społecznych). Co więcej, wszystkie wymieniane przez Sathya Sai Baba praktyki są w istocie od wieków propagowane przez chrześcijaństwo i pozostałe wielkie religie świata jako elementy duchowego życia swych wyznawców, sympatyków lub wtajemniczonych w misteria. Nie są zatem niczym nowym, szczególnie w praktyce tradycyjnej, autentycznej Jogi, przez co już od początku człowiek może skupić cały swój wysiłek na praktyce duchowej, na sadhanam, a nie na uczeniu się sposobów jej realizacji. (Jedno i dwusylabowych wschodnich tytułów duchowych oraz imion tytularnych zakończonych na samogłoski – Sai, Baba, Swami, Ji, Maa, Śri, Guru – nie odmienia się w języku polskim).

Zalecana od młodości pozycja do praktyki duchowej – Sathya Sai Baba

Modlitwa

Modlitwa, czyli osobista rozmowa z Bogiem, jest jednym z najlepszych sposobów na nawiązanie i pogłębianie swej indywidualnej relacji z Bogiem. Jako praktyka duchowa stanowi integralną część każdej religii. Sai Baba stwierdza, że dzięki nawykowi rozmawiania z Bogiem człowiek uczy się słuchać jego głosu, głosu sumienia. Staje się bardziej podatny na wewnętrzne przewodnictwo Boga i odnajduje w sobie większą odwagę do prawego życia zgodnego z boskimi przykazaniami, a nie z presją otoczenia. Sai wyjaśnia również, jak, do kogo i o co należy się modlić.

Istotą modlitwy jest uczucie. „Modlitwa to nie piękne słowa – mówi Sai Baba. Modlitwa to szczere pragnienie człowieka, aby w jego sercu przebudziła się boskość. Ucieleśnienia miłości, serce bez słów jest o wiele cenniejsze niż słowa bez serca”. Wielokrotnie powtarza, że modlitwa musi płynąć z serca: „Modlitwa nie odczuwana sercem jest zupełnie bezużyteczna. Bóg przyjmuje czyste serce bez słów. Ale nie przyjmuje słów i modlitewnych formułek, jeśli nie płyną z serca. Oto dlaczego nazywa się go Panem Serca”.

Wyznawcy różnych religii modlą się do różnych instancji: do „swego” Boga, „swoich” świętych, do błogosławionych, proroków czy istot niebiańskich. Sai głosi jednak, że –

jest tylko jeden język – język serca, jest tylko jedna religia – religia miłości,
jest tylko jeden Bóg – i jest on wszechobecny.

Oznacza to, że wszelkie imiona, jakimi ludzie określają Boga, są ważne. Żadne nie jest lepsze lub gorsze. Jeżeli za modlitwą stoi szczera wiara, nieodmiennie dociera ona do tego samego, jedynego Boga, niezależnie od tego, czy zwracamy się do niego jako do Jezusa, Iśwary, Allacha czy Ahura Mazdy. Dzieje się tak, ponieważ – „Bóg jest w tobie i to on skłania cię do projekcji swej obecności na świat zewnętrzny, w postaci tego bóstwa czy tamtego wyobrażenia, aby wysłuchiwać twoich modlitw i obdarzać cię pokojem. Bez inspiracji, pociechy i radości, jaką nieustannie obdarza cię od wewnątrz, oszalałbyś – jak ktoś, kto stracił grunt pod nogami i w łodzi bez steru został rzucony na wzburzone morze. Trzymaj się Go w swoim sercu, słuchaj, jak szepce ci słowa rady i pociechy. Trzymaj się Go, rozmawiaj z Nim, kieruj swe kroki tam, gdzie ci wskazuje, a osiągniesz cel szybko i bezpiecznie”.

To, czy nasza modlitwa dociera do Boga, nie jest więc uzależnione od imienia, jakim się posługujemy, ale od jej jakości, czy też czystości. „Modlitwy o dobra lub sukces materialny nie docierają do Boga. Zostają kierowane do odpowiednich bóstw (aniołów, świętych lub istot niebiańskich), które odpowiadają za dane sfery ludzkiej aktywności. Do Boga docierają tylko modlitwy płynące z głębi serc, motywowane czystą miłością i bezinteresownym pragnieniem pomocy innym. Bóg jest bowiem ucieleśnieniem miłości i miłość jest jedynym językiem, w jakim można z nim rozmawiać”.

Równie ważne jest to, o co należy się modlić. Skoro rozmowa z Bogiem może przebiegać jedynie w języku miłości, modlitwa nie może być targiem, petycją, szantażem ani propozycją układu lub traktatu. Sai stwierdza: „Nie powinniście modlić się do Boga o jakieś konkretne dary. Powód jest prosty: nikt nie wie, jak cenne, boskie i wspaniałe skarby leżą w skarbnicy boskiej łaski. Nikt nie może zgadnąć, czym Bóg zamierza lub pragnie obdarzyć człowieka, kierując się jego najwyższym dobrem. Prosząc o trywialne, małe rzeczy, człowiek poniża swój boski status. Jeżeli jednak nieodparcie pragniesz prosić Boga o cokolwiek, módl się tak: „O Panie! Daj mi siebie, proszę”. Miłość Boga jest cenniejsza i bardziej pożądana niż cokolwiek innego. Kiedy zdobędziesz Boga, będziesz miał wszystko”.

Czytaj resztę wpisu »

Przesłanie Sai o Jedności Religii w Duchowości i Rozwoju Człowieka


Sathya Sai naucza, że człowiek jest zaprawdę obrazem Boga. Nie ogranicza się do śmiertelnego ciała i osobowości, lecz w rzeczywistości jest nieśmiertelnym duchem, cząstką Boga. Podobnie jak Jezus mówiący o miłowaniu bliźniego jak siebie samego, Sai stwierdza: „Dostrzegajcie siebie we mnie, tak jak ja widzę siebie w was wszystkich. Jesteście moim życiem, moim oddechem, moją duszą. Wszyscy jesteście moimi formami. Gdy kocham was, kocham siebie. Miłość to moja natura, cóż mogę na to poradzić? Jesteście wszyscy moją własną, ukochaną jaźnią. Oddzieliłem siebie od siebie, abym mógł kochać siebie. Odległość nie stanowi żadnej przeszkody dla przepływu mojej miłości. Miłość podróżuje szybciej niż myśl. Miłość to mistyczny dotyk niewidzialnego”.

Sathya Sai Baba – Tron Królestwa Światłości

Skoro naturą Boga jest miłość, jest ona także prawdziwą naturą człowieka. Dlatego Sai w swoich dyskursach zwraca się do słuchaczy używając określenia „ucieleśnienia miłości”. Mówi między innymi: „Stworzyłem was na swój obraz i podobieństwo. Jesteście doskonali. Żyjcie w zgodzie ze swą duchową naturą. Żyjcie godnie. Przemierzajcie ziemię z dumnie podniesionymi głowami, wielcy duchem, z sercami otwartymi na miłość. Wierzcie w siebie oraz w Boga mieszkającego w waszych sercach, a wszystko będzie dobrze. Ziemia jest manifestacją mojego istnienia, stworzoną z mojego życia. Gdziekolwiek spoglądacie, ja tam jestem. Dokądkolwiek podążacie, ja tam jestem. Z kimkolwiek się spotykacie, spotykacie się ze mną. Jestem w każdym, w całej swojej chwale. Dostrzegajcie mnie wszędzie. Rozmawiajcie ze mną i kochajcie mnie – tego, który żyje we wszystkich istotach. A wówczas odpowiem wam z wnętrza każdego stworzenia i przywrócę was do chwały. Żyjcie w zgodzie z moimi prawami, a doświadczycie cudów!”

Życie zgodne z boskimi prawami oznacza dążenie do doskonałości w każdym z pięciu aspektów składających się na istotę ludzką: w aspekcie fizycznym, intelektualnym, emocjonalnym, psychicznym oraz duchowym. Doskonałość na płaszczyźnie fizycznej przejawia się jako prawość, właściwe postępowanie, czyli działanie zgodne z wolą Boga. Doskonałość na płaszczyźnie intelektualnej przejawia się jako prawda, kiedy to umysł rozpoznaje niezmienną, ponadczasową prawdę i potrafi rozróżnić pomiędzy tym, co nietrwałe i przemijające, a tym, co wieczne. Doskonałość na płaszczyźnie emocjonalnej przejawia się jako pokój, stan idealnego spokoju i wewnętrznej harmonii, będący wynikiem wzniesienia się ponad emocje, pragnienia oraz awersje. Doskonałość na płaszczyźnie psychicznej przejawia się jako wszechogarniająca miłość i akceptacja wszystkiego, co istnieje. Jest to miłość, której nie ograniczają bariery ludzkiego ego. Natomiast doskonałość na płaszczyźnie duchowej przejawia się jako zasada niekrzywdzenia, czyli powstrzymanie się przed zadawaniem bólu jakiejkolwiek istocie wypływające ze świadomości, że wszelkie życie jest jednością. Zasada niekrzywdzenia zawiera w sobie cztery poprzednie wartości tak samo, jak duchowy aspekt istoty ludzkiej, a jako najsubtelniejszy, przenika pozostałe cztery aspekty.

Tragedią naszego zabieganego i wyalienowanego życia jest jednak to, że nie dążymy do owej doskonałości. Zapomnieliśmy, kim jesteśmy, nie wiemy, na co nas stać i zgubiliśmy sens życia. Z racji swej boskiej natury nosimy w sobie odwieczne pragnienie absolutnego szczęścia, ale próbujemy je realizować w tak wypaczony sposób, że przynosi nam to tylko frustracje i cierpienie (zob. dociekanie wewnętrzne). W tym kontekście wszelkie nasze pragnienia, tęsknoty i poszukiwania szczęścia na planie materialnym Sai Baba uznaje za szaleństwo niezaspokojonej miłości. Są one dlań niczym innym, jak przybierającą różne formy nieuświadomioną tęsknotą za Bogiem, za połączeniem się z Nim i za powrotem do źródła, czyli do siebie samego. Jedynie ów „powrót do domu” może dać człowiekowi prawdziwe, nieprzemijające szczęście. „Oczekuję od was tylko jednego – mówi Sai. – Bądźcie ludźmi bez skazy, bądźcie zawsze pełnymi błogości, bądźcie ucieleśnieniami ducha atmy. Oczekuję, że będziecie okazywać to światu swoim zachowaniem oraz całym swoim życiem. Cóż więcej mogę wam powiedzieć? Świadomi tej prawdy uważnie podążajcie właściwą ścieżką i postępujcie godnie”.

Czytaj resztę wpisu »

RAMANA MAHARSHI – WSKAZÓWKI DO PRAKTYKI


Tytułem wprowadzenia warto pamiętać, że zbiór powyższych rad i wskazówek dla praktyki duchowej, to zdania często powtarzane dla różnych praktykujących odwiedzających Aśram Śri Ramana Maharshi w pobliżu Góry Arunaćala (Arunachala – Góra Rudego Płomienia lub Płomiennego Świtu w Tamil Nadu) na południu Indii nazywanego najczęściej po prostu imieniem tytularnym Bhagawan. Tradycyjna hinduistyczna pielgrzymka piesza (w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara) dookoła Arunaćali nosi nazwę Giripradakszina. Samotna, wolno stojąca na równinie Góra Aruna (Świt) jest od zawsze symbolem samotnie praktykujących sanjasinów i sadhu oraz ryszich – medytujących mędrców, joginów-mędrców. Odwiedzający Górę Arunaćalam lokalnie znaną jako Arunczala zatrzymują się zwykle u jej podnóża, w mieście Tiruvannamalai. Dwóch wielkich ryszich jacy żyli w Indii, Ryszi Agastja oraz Ryszi Wasisztha medytowali w pobliżu Góry Arunaćala oraz na jej wierzchołku. Śri Ramana Maharshi żył w latach 1879-1950, a jednym z kontynuatorów jego nauczania, stylu porad i wskazówek do praktyki w okolicy jest Sathya Sai Baba (1926-2011) z Aśramu w Puttaparthi, który opłakiwał Śri Ramanę w chwili jego śmierci, chociaż oficjalne wieści ukazały się w gazetach dopiero dwa dni później, podobnie jak w przypadku drugiego swojego prekursora, Śri Aurobindo. Sathya Sai Baba został od 1950 roku, kiedy obaj prekursorzy odeszli w mahasamadhi, niejako duchowym kontynuatorem ich idei, nauk, podejścia, działaności społecznej, a także manifestacji duchowej mocy.

Śri Ramana Maharshi powiedział: „„Dharana” to kolejny ważny aspekt „jogi”. Jednopunktowa koncentracja nazywa się dharana. Ramana Maharishi zwykł to praktykować, koncentrując wzrok na pojedynczej gwieździe na niebie, kładąc się na ziemi. „dharana” (koncentracja) umożliwia nam praktykowanie „dhjany” (medytacji).” Upadeśa, czyli wskazówki lub pouczenia, których udzielał Śri Bhagawan Ramana Maharshis, miały w istotnym sensie tajemny charakter, gdyż zawsze są dawane uczniom odpowiednio do ich poziomu rozwoju i dojrzałości duchowej, chociaż niektóre mają charakter ogólny i są często powtarzane, zatem dotyczą przeważającej większości poszukujących. Urzeczywistnienie Duchowe, Oświecenie, może nastąpić tylko dzięki Łasce Guru (Gurukrpah). Śri Bhagawan jest pod tym względem bardzo stanowczy, podobnie zresztą jak inni Mistrzowie Duchowi. Dlatego więc nie wystarczy by sadhaka (praktykujący) uważał, że nauki Śri Bhagawana są subtelne i jego obecność inspirująca, musi on mieć przekonannie, że Śri Bhagawan to prawdziwy Guru, Satguru-Dźi który daje dikszan (inicjację) oraz upadeśam (instrukcje). W pamiętniku profesora Wenkatramiaha czytamy następującą wypowiedź Śri Ramana Maharshi, którą skierował do madame Piggot przybyłej z Anglii: Urzeczywistnienie jest wynikiem Łaski Guru w dużo większym stopniu niż nauk, wykładów, medytacji itd. Te są tylko wtórnymi przyczynami; Łaska Guru jest zaś pierwszą i naistotniejszą przyczyną.

Inicjacja poprzez spojrzenie była czymś bardzo rzeczywistym, Śri Bhagawan Ramana Maharshi obracał się w stronę wielbiciela i kierował nań wzrok płonący intensywnością. Świetlistość, moc jego oczu przeszywała osobę na wskroś, załamując proces myślenia. Czasem odczuwało się to jako przechodzący prąd elektryczny, czasem jako ogromny spokój, albo rwący potok światła. Jeden z wiernych tak to opisał: „Nagle Bhagawan skierował na mnie swe świetliste, przeźroczyste oczy. Do tej pory nie byłem w stanie długo wytrzymać Jego wzroku. Lecz teraz patrzyłem prosto w te przerażające, wspaniałe oczy; ile czasu – nie mogę powiedzieć. Trzymały mnie w pewnego rodzaju wibracji, którą wyraźnie słyszałem.” Każdy, kto tego doświadczał, zawsze miał uczucie, bezwzględne przekonanie, że był pochwycony przez Śri Bhagawana, że odtąd Bhagawan przejął kierownictwo, że On teraz prowadził ucznia. Ci co wiedzieli, dostrzegali, gdy taka Inicjacja miała miejsce; zwykle odbywała się ona niepostrzeżenie, na przykład podczas recytacji Wed albo gdy wierny, nagle poczuwszy impuls, przychodził do Bhagawana przed wschodem słońca albo o takiej porze, kiedy albo nie było wokół Niego nikogo, albo tylko nieliczna grupa osób. Inicjacja poprzez Milczenie była równie rzeczywista. Wstępowała w tych, którzy, nie mogąc być z Nim fizycznie w Tiruwannamalai, kierowali się do Bhagawana w sercu. Czasem Inicjacja odbywała się we śnie, jak w przypadku Natesi Mudaliara.

Czytaj resztę wpisu »

Kursy Nauczycielskie Kundalini Jogi – Asura Harbhajan Singh Kalsa


Asura Harbhajan Singh Kalsa i jego Kursy Nauczycielskie Kundalini Jogi 

Tak zwany Kurs Nauczycielski Kundalini Jogi jest praktycznie bezwartościowym kursem New Age z jego tak zwanej ciemnej strony mocy. Nie wiele wspólnego ma z Jogą, a już wcale nie ma związku z Kundalini Jogą. Nie ma nawet podstawowych praktyk z prawdziwej indyjskiej Kundalini Jogi. Za to dużo zdeformowanych sikhijskich rytuałów przerobionych na ćwiczenia, bardzo krytykowanych przez Sikhów jako rodzaj obrzydliwej profanacji. Dokąd trafią po śmierci ci, którzy deformują i profanują sikhizm, a do tego oszukują chamsko jakoby nauczali Kundalini Jogi? Na pewno do jakiś mrocznych podziemi (patala) i lochów (naraka-loka), za karę, za swoją głupotę i wszelkie oszustwa oraz błazenadę. Z astrologii wiadomo, że tak zwana astrologiczna Era Wodnika rozpocznie się dopiero około 2597 roku, zatem nie ma powodu aby trenować Nauczycieli Epoki Wodnika, którzy tej Epoki nie dożyją nawet. Epoka Ryb jeszcze długo potrwa i wie o tym każdy astrolog, co umie ręcznie lub komputerowo policzyć kiedy Punkt Barana prejdzie z gwiazdozbioru Ryb w gwiazdozbiór Wodnika. 

harbhajan-singh-kalsa-1960

Samo używanie słowa „technologia” w stosunku do ćwiczeń mających mieć powiązanie z Jogą – to jakaś skrajna głupota i profanacja (typowa dla asurów, tytanów, demonów). Ale ćwiczenia niejakiego Bhajana to dosłownie bajania, że to coś ma związek z Jogą. Jego wymysły nawet koło Jogi nie stały, a on sam nigdy nie praktykował Jogi, nawet tej fitnessowej zachodniej. Od prawdziwego Guru z Jogi nie miał żadnej nauki ani przekazu. Jest oszustem finansowym i niczym więcej, a do tego sprytnym bajerantem bo jego organizacja za jego nadużycia seksualne wypłaciła wiele milionów dolarów odszkodowań. Pseudo Kundalini Joga Bhajana to oszustwo kalifornijskie, gdzie ogłupione panienki tańcują przed seksaulnymi zombie jakieś pseudo tańce, które z tańcami joginów (Śiwa Dances, Tandawą) nie mają nic wspólnego – wszystko dziadostwo z USA, a nie Joga z Indii. Ani to Joga ani to Sikhizm – zwykły shit (gówno) z ciemnej i parszywej strony New Age. Całkowicie z punktu Jogi tradycyjnego bezwartościowe i wprowadzajace w błąd oraz ogłupienie oszustwo finansowe (podobne do piramidy finansowej tylko że żeruje na naiwnych zainteresowanych rozwojem osobistym i wschodem). 

Tak zwany Kurs Nauczycielski Kundalini Jogi „Nauczyciel Ery Wodnika” promowany przez 3HO powstał pod osobistym prowadzeniem Yogi Bhajana jako trzystopniowy program:

Czytaj resztę wpisu »

W KOŃCU OSZUST MADHUSUDAN OTRZYMA PRAWDZIWEGO KONKURENTA!


Jeszcze jeden absolwent, takz wany były student Sai zamienia się w Sai Babę. Nazywa się Prithvi Raj, a był studentem Mirpuri Musical College w Prasanthi Nilayam. Dobrą rzeczą w nim jest to, że nie miał żadnych planów przejściowych, przygotowujących umysły ludzi, testujących lanie wody (wodolejstwo), pomijając to wszystko, co od razu pojawia się na ekranie w swoim pomarańczowym stroju.

Prithvi Raj – kolejny kanalarz oszukańczy kanałujący Sathya Sai Babę

W przeciwieństwie do Madhusudhana, który powiedział, że słucha Swamidźi i otrzymuje od Swamidźi instrukcje, ten Prithvi Raj wydaje się być bardziej bezpośredni. Wszyscy widzieliśmy, jak oszust Madhusudhan otwierał przed rzekomym duchem Swami Sathya Sai Baby puste drzwi samochodu, którego nikt poza nim nie mógł widzieć ani słyszeć. Głupio jak wielu tak zwanych wielbicieli, pseudo wielbicieli, wpadło w jego pułapkę tandetnego spirytyzmu, channelingu i kanalarstwa (kanałowania). Do jego przestępstwa przyczynił się niejaki Nasimha Murthy i jego gang biznesowy.

Madhusudan, jak każdy inny oszust, posługiwał się nazwiskiem Swamidźi, aby prowadzić luksusowe podróże luksusowymi samochodami w pierwszej klasie, która jest pięciokrotnością ceny ekonomicznej, używa helikoptera, jakby urodził się z platynową łyżką, a jego pragnieniem jak i Narasimhy Murthy’ego jest podróżowanie flotą samochodów prywatnych, a zamiary tych „siekacze” (rabusiów) zostały spełnione poprzez eksplorację niewinnych wielbicieli Saibaby i ich uczuć. Wszyscy widzieliśmy, jak od słuchania i oglądania Swamidźi stał się samym Swamim.

Ostatnim gwoździem do trumny było ogłoszenie sumeet tapoo, kiedy w listopadzie 2018 roku oświadczył, że zobaczenie Madhusudana to nic innego jak zobaczenie Bhagawana Sri Sathya Sai Baby! Aby popełnić oszustwo, Madhusudan oświadczył również, że Swamidżi będzie żył „w nim” przez następne 10 lat. To tylko podsumowanie sekwencji tak zwanych oszustów popełnianych w przestępczym ciągu.

Czytaj resztę wpisu »

Ezoteryka – co to jest i czym się zajmuje?


Ezoteryka, inaczej ezoteryzm, ezoteria, ezoterium, cieszy się od lat ogromną popularnością, narastającą od początku XXI wieku. Co dokładnie oznacza ten termin? Które dziedziny zaliczane są do ezoteryki? Wyjaśniają to wypowiedzi i nauki wielu znamienitych mistrzów szkół ezoterycznych, począwszy przynajmniej od Orfeusza i Pitagorasa, chociaż można dogłębniej od HermesaThotha (Thot, Tot, Techu, Semsu) z Hermopolis i od Hekate Thea – małżonki Hermesa.

Ścieżka duchowa, mistyczna, gnostyczna, ezoteryczna, okultystyczna

Ezoteryka – coraz popularniejsza jest

Ezoteryka kojarzy się nam z wiedzą tajemną, którą posiada pewne wąskie grono osób. Dawniej byli to szamani i kapłani, a obecnie liczne wróżki i wróżbici, z tym, że działalność wróżebna należy do takz wanej mezoteryki czyli niższego poziomu ezoteryki. Jednak to nie koniec listy, gdyż ezoteryką zajmują się także uzdrowiciele, radiesteci i mistrzowie fengshui, owszem, feng shui w Chinach, w Indiach Vastu, a w Japonii Fusui to także dziedziny lekko ezoteryczne, bardziej mezoteryka.

W ostatnich latach trudno nie odnieść wrażenia, że ezoteryka staje się ona coraz powszechniejsza czy wręcz modniejsza, ale ulega przez to spłyceniu do poziomu mezoteryki. To w dużej mierze przez coraz powszechniejsze tak zwane usługi ezoteryczne, często nie mające nic wspólnego z wiedzą tajemną osób, które je oferują. Jeszcze innym powodem jest skupienie tej dziedziny na rozwoju duchowym człowieka, a na to we współczesnych czasach jest ogromne zapotrzebowanie, tyle, że w zamerykanizowanym komercyjnie światku usług ezoterycznych typu powróżyć, jedno pytanie za 5 albo 20 złotych – zwykle nie ma nawet śladów duchowości, a bywa ordynarny ateizm, liczne dewiacje, wypaczenia podstawowych zasad tak duchowych jak i ezoterycznych etc.

Co dokładnie oznacza termin „ezoteryka” i czym zajmuje się ta dziedzina? Wyjaśniamy w dalszej części artykułu. Czym jest ezoteryka i w jaki sposób z jej pomocą odmienisz swoje życie? Ezoteryka, nazywana również wiedzą tajemną, pomoże ci w zupełnie nowy sposób postrzegać otaczającą cię rzeczywistość. Z jej pomocą rozwiniesz swoje nadprzyrodzone zdolności i wejdziesz na ścieżkę rozwoju duchowego. Dowiesz się, jak wykorzystać do tego czary i magię. Nauczysz się odprawiać rytuały i rzucać skuteczne zaklęcia ochronne, miłosne czy uzdrawiające. Dziedzina Thota to pismo kaligraficzne w formie inskrypcji, boska mądrość czyli teozofia, wysoka magia ceremonialna czyli rytuały, a także Księżyc i jego wpływy czyli astrologia biegu Księżyca wzdłuż 28 magicznych gwiazd wzdłuż ekliptyki. Dziedzina Thota to także jego małżonka, Ma’at, Prawda i Sprawiedliwość, zatem wszystko co wprowadza w życiu harmonię i równowagę. Symbolem Thota jest ptak Ibis kojarzony z mądrością skrzydlatych istot opiekuńczych, później nazwanych aniołami stróżami. Thot został stworzony przez Ra, Rae, symbolizujący Słońce lub Światłość Stwórczą.

W zaświatach Thot skazuje tych, którzy w życiu na ziemi krzywdzili zwierzęta, stąd ezoterycy, nawet jak spożywają zwierzęta lub hodują na mleko czy wełnę, starają się nie krzywdzić zwierząt, zapewniać zwierzętom jak najlepsze warunki życia. Thot w związku z pismem, jest na sądzie pośmiertnym dusz sekretarzem Ozyrysa, władcy świata zmarłych, zatem w ramach osądzania dusz zajmuje się ważeniem serca, a ezoterycy szkolą się w sztuce osądzania ludzkich serc. Thot uczestniczył w zmartwychwstaniu Ozyrysa korzystając z magicznych zaklęć, nauczył także Izydę jak wpływać na niekorzystne wydarzenia, leczył też Seta i Horusa z ran, które sobie wzajemnie zadali, a następnie mediował w ich konflikcie. Zajęcia hermetystów czy okultystów to zatem rozwijanie sztuki osądzania, szczególnie osądzania dusz zmarłych, wpływanie na niekorzystne i pechowe zdarzenia tak, aby zmniejszyć lub odwrócić ich skutki, a także leczenie ran psychicznych i fizycznych u ludzi z ich wszelkich konfliktów oraz mediacje między zwaśnionymi stronami czy duszami. Można zacząć od nauki ładnej kaligrafii, inskrypcji i inicjałów, jako, że to akurat jest łatwiejszą częścią praktyki, podobnie jak ładne pisanie zawsze z ogonkami i poprawianie swoich błędów – kiedy młodsze pokolenie chce zacząć się zajmować ezoteryką, wiedzą tajemną. Thot jest autorem esencjonalnej egipskiej księgi umarłych, która jest poradnikiem dla psychopomposów, aby wiedzieli jak przeprawiać dusze osób zmarłych na drugą stronę czyli przez granicę światów do Zaświatów.

Czytaj resztę wpisu »

Madhusudana Naidu można określić mianem „duchowego oszustwa” i „duchowego fałszerza


Termin „oszustwo finansowe” wymaga dowodu potwierdzającego oszustwo przed sądem. Uznałem za stosowne odtworzyć moje komentarze na Facebooku w formie osobnego wpisu. Treść wcześniejszych komentarzy z FB to (wersja nieco zmodyfikowana):

W mojej opini oszustwo to bardzo mocne określenie, które ma typowo karne konsekwencje finansowe. Jeśli ktoś nie ma mocnych dowodów na takie wykroczenia finansowe, które są sprzeczne z prawem obowiązującym w danym kraju, i nie stanie przed sądem, nie sądzę, że można powiedzieć, że grupa Muddenahalli jest zaangażowana w oszustwo finansowe.

Moje zastrzeżenia wobec grupy Muddenahalli dotyczą obszaru Madhusudan Rao Naidu. PRZECIWKO publicznie ogłaszanym naukom i instrukcjom rzekomo od Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, twierdząc, że jest tak zwanym komunikatorem (po polsku kanalarzem, channelingowcem), a czasami zachowując się tak, jakby to Bhagawan wszedł w jego ciało i czynił cuda jak Lingodbhavam. Swoimi czynami Madhusudan Rao Naidu wprowadza w błąd tysiące wielbicieli Sathya Sai Baby na całym świecie, używając ŚWIĘTEGO Imienia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby.

Nie miałbym zastrzeżeń w tym względzie, gdyby Madhusudan Rao Naidu nauczał we własnym imieniu lub w imieniu takim jak Madhu Baba. Jeśli chodzi o sprawę sądową, nadal jestem zdania, że Madhusudan Rao Naidu powinien zostać postawiony przed indyjskim sądem (a być może także w innych krajach, takich jak Singapur i Malezja) za nieuprawnione używanie (niewłaściwe używanie i nadużywanie) imienia Bhagawana Sri Sathya Sai Baba. Myślę, że jest to typowy przypadek kradzieży tożsamości.

Jestem nieco rozczarowany, że Sri Sathya Sai Central Trust (SSSCT), upoważniony organ w Indiach w tej sprawie, nie rzucił wyzwania Madhusudanowi Rao Naidu w tej sprawie przed indyjskim sądem, a przecież SSSCT ma w swoim zarządzie luminarzy prawa, w tym byłego sędziego Sądu Najwyższego. Nigdy nawet nie wszedłem do sądu, indyjskiego ani zagranicznego! Akceptuję zatem, że rada nadzorcza SSSCT ma ogólnie znacznie większą wiedzę ode mnie na temat spraw sądowych w Indiach (bardzo kosztowne bywają).

Czytaj resztę wpisu »

Waldemar Majkutewicz – troll ze Szczecina co udaje jasnowidza


Udaje jasnowidza i uzdrowiciela ale nie ma pojęcia o tym w czym oszukuje

Z uporem maniaka lub schizofrenika twierdzi, że potrafi uzdrawiać na odległość, ale na samym pacjencie jak „odkrył” to mu nie wychodzi, nie on jeden zresztą, gdyż jest tylko przypadkiem szczególnym nieuctwa w dziedzinach wiedzy tajemnej. Generalnie, w uzdrawianiu, w bioenergoterapii i leczeniu duchowym, od zawsze zasada jest taka, że jak ktoś nie umie uzdrawiać dotykiem, bezpośrednio, to nie umie też z odległości i na pewno nie jest przyczyną sprawczą uzdrowień. I wszystko wiadomo o rojeniach takich nawiedzonych osób jak niejaki Waldemar Majkutewicz ze Szczecina

Waldemar_Majkutewicz

Wystarczy jedno spojrzenie prawdziwych jasnowidzów, aby wiedzieli z czym mają do czynienia, chociaż twarz delirycznego alkoholika skrzyżowanego z typowym trollem internetowym także sama mówi za siebie, nawet bez jasnowidzenia. Jak ktoś nie umie jeździć samochodem, to na odległość przez połączenie typu Skype też nie pojeździ. Uzdrawianie na odległość to wyższy stopień uzdrawiania bezpośredniego przez dotyk. I nie ma nic odwrotnie ani inaczej. Oszuści i naciągacze reklamują się, że uzdrawiają tylko na odległość, bo są oszustami wyłudzającymi pieniądze i niczym więcej. I w zasadzie to tyle w temacie dobrze znanym od tysiącleci, o którym 4 tysiące lat temu chociażby w Persji były już edukacyjne opowieści pod hasłem jak takich rozpoznawać i jak się takich wystrzegać.

Waldemar Majkutewicz całe wnętrze ma toksyczne, toksycznie szkodliwe. Nie ma zielonego pojęcia o działaniu energii i działaniu ludzkiego umysłu. Ludzie nie powinni mieć z takim oszołomem kontaktu. Jest sam dla siebie niebezpieczny. Pieprzy bez sensu na tematy o których nie ma nawet zielonego pojęcia. Nie nadaje się nawet na „paszę dla zwierząt”, tych astralnych oczywiście, bo złe duchy i demony objadły go już ze wszystkiego co tylko energetycznie nadawało się do spożycia. Jest zwykłym czubem ze spaczonym umysłem, który trollując domaga się „potwierdzeń liczby zwłok przez policję” – nie wiadomo tylko czy chodzi o zmarłych dobowo czy może o zdalnie uśmierconych przez czarnoksięskie poczucie mocy Waldemara Majkutewicza. Jak wiadomo uzdrowicielom duchowym i magom, poczucie mocy, niesprawne przy pacjencie, a rzekomo wielkie wedle pacjenta „na odległość” to paskudny objaw w przebiegu schizofrenii paranoidalnej (urojeniowej). 

Czytaj resztę wpisu »

Doreen Virtue – oszustwo na anioły z Kalifornii


Doreen Virtue – oszustka anielska z Kalifornii

Rzekoma doktor psychologii Doreen Virtue urodzona 29 kwietnia 1958 roku w rodzinie silnie związanej z sektą Chrześcijańskiej Nauki (ang. Christian Scientist) w Kalifornii, od dzieciństwa brała udział w licznych seansach spirytystycznych z duchami zmarłych i demonami, cierpiała także na opętania przez astralne duchy i demoniczne zjawy i przez całe życie pracuje ze sferą demonów, czego owocem jest wiele książek związanych jednak bardziej z satanizmem w jego subtelniejszej wersji lucyferyzmu niźli z naukami chrześcijańskimi lub duchowymi. Sekta Christian Scientist znana jest w USA z licznych skandali związanych z uprawianiem kontrowersyjnego tzw. leczenia wiarą i odmawianiem korzystania z normalnej pomocy lekarskiej w wypadku np. chorób dzieci, co często prowadzi do zgonów dzieci. Doreen od 1996 uległa amerykańskiej modzie njuejdżowej i deklaruje że jest weganką związaną z ruchem obrony życia zwierząt (taka sekta Pro-Life dla zwierząt), a wszystkie duchy i zjawy jakie wywołuje bezpodstawnie uważa za anioły.

Doreen Virtue - Liderka lucyferycznego kultu demonów
Doreen Virtue – Liderka lucyferycznego kultu demonów

Mając dwadzieścia lat wyszła za mąż za osobnika o nazwisku Larry Schenk, z którym ma dwóch synów: Grant i Charles. Wedle Virtue, jej mąż Schenk był chorobliwie zaborczy i zazdrosny oraz silnie zaburzony emocjonalnie, co doprowadziło do rozwodu. Jej drugi mąż nazywał się Dwight Virtue i po nim Doreen przejęła swoje aktualne nazwisko. Obie strony nie chcą oficjalnie ujawnić powodów swojego rozstania i rozwodu, jednak wiewiórki zbliżone do sprawy twierdzą, że poróżniły ich złe skłonności erotyczne obojga do osób tej samej płci czyli ogólnie wzajemne zdrady małżeńskie – częste zjawisko w USA.

Doreen (czyt. Doriin) nawet w swojej autobiografii ukrywa swoje panieńskie nazwisko, co pokazuje, że ukrywa przed czytelnikami swoje pochodzenie i ciemne sprawki z młodości, a jak wiadomo porzucenie szkoły średniej w USA często związane jest z wybrykami i przestępstwami kryminalnymi lub leczeniem psychiatrycznym. W 1995 roku, Doreen Virtue wyszła za mąż po raz kolejny za Michael’a Tienharra, właściciela małej galerii sztuki w Newport Beach w Kalifornii. Rozwiodła się z Michaelem Tienharra’em w 1999. Po trzecim rozwodzie po raz kolejny wydała się za mąż, a czwartym mężem został Steven Farmer z którym rozwiodła się już w 2009 roku. Piątym mężem został w lipcu 2013 roku o dziesięć lat młodszy psycholog Michael David Robinson, który zmienił nazwisko lub używa pseudonimu Michael David Virtue. Dzieci od Doreen uciekły, nie chciały z nią mieszkać z uwagi na jej skomplikowaną osobowość i trudny charakter. 

Czytaj resztę wpisu »

Wybrane nauki duchowe Bhagawana Śri Ramana Maharishi z Arunachala Giri


W artykule zaledwie kilka wybranych z tysięcy krótkich wykładów, rozmów, w formie odpowiedzi na pytania uczniów i poszukiwaczy duchowych. Nauki Bhagawana Śri Ramana Maharshi w większości nie są tłumaczone na języki europejskie, pozostają do dyspozycji w Bibliotece Aśramu u stóp Świętej Góry Arunaćala w Indii.

Akademia dla Niewidomych Tancerzy – Śri Ramana Bhagawan

ŚRI RAMANA MAHARSHI – O istnieniu świata i ego człowieka

P: Czy zdołam w tym życiu, pełnym ograniczeń, kiedykolwiek doznać Łaski ATMANA?

M: Łaska ATMANA jest zawsze z tobą, a ty ją odnajdziesz, jeśli szczerze poszukasz.

Przyczyna waszych cierpień nie znajduje się na zewnątrz życia, lecz w was, gdyż jesteście nosicielami ego. Najpierw nakładacie na siebie ograniczenia, a potem beznadziejnie staracie się je usunąć. Ego jest przyczyną wszystkich waszych nieszczęść. Doświadczacie ich z powodu waszego ego. Nie ma sensu uważać, że to wydarzenia losowe są przyczyną waszych nieszczęść i cierpień, gdyż prawdziwa ich przyczyna znajduje się w was samych. Jakim szczęściem możecie się cieszyć, jeśli wypatrujecie go w okolicznościach zewnętrznych? A jeśli nawet powiedzie wam się, to jak długo to potrwa?

Jeśli odrzucicie ego i spalicie je, zignorujecie, to będziecie wolni. Jeśli je przyjmiecie i zaakceptujecie, to nałoży na was ograniczenia i zamknie was w kołowrocie walki i starań o ich przezwyciężenie.

BYĆ ATMANEM, którym w rzeczywistości jesteście, to jedyny sposób, by doznać Łaski, która zawsze wam się należy.

P: Jeśli nie istnieje ani zniewolenie, ani wyzwolenie, to czym jest faktyczne doświadczanie radości i smutków?

M: One wydają się realne, jeśli człowiek odwraca się od swojej prawdziwej natury. W rzeczywistości nie istnieją.

P: Czy świat stworzony został dla szczęścia czy cierpienia?

M: Stworzenie świata nie jest ani dobre, ani złe: jest takie, jakie jest. To człowieczy umysł nakłada na niego wszelakie oceny, patrzy na świat ze swojego punktu widzenia oraz interpretuje zjawiska zgodnie z własnymi potrzebami. Kobieta – jest właśnie kobietą, aczkolwiek jeden umysł nazywa ją „matką”, drugi „siostrą”, trzeci „ciotką” itd. Mężczyźni kochają kobiety, nienawidzą węży, i są obojętni wobec piasku i kamieni na skraju drogi. Te wartościujące sądzenia są przyczyną wszystkich nieszczęść tego świata.

Stworzenie przypomina wysokie, rozłożyste drzewo: ptaki przylatują, by ukryć się pod gałęziami i nakarmić się owocami drzewa, ludzie skrywają się w jego cieniu, a niektórzy mogą się nawet na nim powiesić. Tym nie mniej, drzewo trwa spokojnie, nie podejrzewając tych, co z niego korzystają. To ludzki umysł stwarza swoje własne problemy i kłopoty, a potem wzywa pomocy. Czy Bóg jest tak interesowny, że jednemu zapewnia spokój, a drugiego skazuje na cierpienia? W stwarzaniu jest miejsce dla każdego, lecz człowiek nie chce wiedzieć, co dla niego jest właściwe i dobre, znaczące i piękne. Woli, jęcząc, siedzieć przed swoją miską i zamiast się nasycić pożywieniem, z goryczą zapytuje: „Czyja to wina – Boga czy człowieka?”.

Czytaj resztę wpisu »

QUANTEC – niemieckie kwantowe oszustwo do wyłudzania pieniędzy


QUANTEC to najnowszej generacji pseudo lecznictwo, bardzo sprytny i drogi k(w)ant na ludziach chorych. Polega to na tym, że wysyłasz swoje zdjęcie do „laboratorium”, w którym jest ono poddawane rzekomej analizie komputera. Na tej podstawie maszyna wydaje diagnozę, co do twojego stanu zdrowia, ale oczywiście trzeba napisać też co dolega, bo inaczej komputer by nie zgadł. Ale to dopiero początek – później urządzenie leczy twoje pole magnetyczne na odległość! Nowoczesny jawny kant kwantowy na okoliczność tego, że większość ludzi to ciemnota nie mająca pojęcia o fizyce kwantowej. Oczywiście, oszukańcza pseudo metoda cieszy się niesamowitą popularnością, działa w stu procentach i co więcej każdy oszust pseudo uzdrowicielski chce ją zakupić i pomagać innym ludziom, zarabiając przy okazji parę groszy jako jawny wałek na patencie. 

Płacisz 150 zł, wysyłasz zdjęcie, a „biały szum” leczy na odległość

quantec_amulet_kwantowych_oszustow

Nie ruszasz się z domu, a sprzęt na odległość dobiera odpowiednią terapię. Łaska uzdrowienia spływa dzięki „białemu szumowi”, który dociera nawet, jeśli od urządzenia dzielą cię tysiące kilometrów. Oczywiście, trzeba za to zapłacić. Lekarze i prawdziwi uzdrowiciele ostrzegają: to naciąganie, jawne oszustwo „na odległość”. Informujące o niezwykłym działaniu urządzenia Quantec trafiły niedawno w ręce polskich pacjentów, w tym w Lublinie. O sprawie poinformował prasę Czytelnik, który zaniepokojony przyniósł ulotkę od oszustów do jednej z lubelskich redakcji. – Przed jedną z przychodni młody człowiek wręczył mi reklamę. Wzbudziła we mnie podejrzenia. Obawiam się, że wiele osób może się na to nabrać – opowiada mężczyzna.

Na ulotce czytamy: „Quantec usuwa skutecznie alergie, stres, depresje i nałogi. Pomocny w leczeniu chorób neurologicznych i wielu innych. Instrumentalna biokomunikacja na poziomie perfekcji, bazująca na wytycznych najnowocześniejszej fizyki kwantowej. Nr 1 na świecie” – tyle, że jakoś głównie tylko w Polsce i paru podobnie ciemnych krajach, gdzie naiwny lud kupi takie patenty. Leczyć mają specjalne diody z „białym szumem”, chociaż wiadomo, że diody i ledy mają światło akurat najgorszej jakości czyli niezdrowe. Działają wedle reklamy na nas na odległość. – Gdy zadzwoniłem pod numer podany na ulotce, kobieta poinformowała mnie, że jeśli przeleję na konto 150 zł i prześlę swoje zdjęcie, maszyna wyleczy mnie z depresji – mówi. – Twierdziła, że nie musimy się spotykać, co jest oczywiście wbrew sztuce lekaarskiej, uzdrowicielskiej i szamańskiej. Sprzęt sam ustala, przez ile miesięcy kontynuować terapię, niewątpliwie z korzyścią dla właściciela, któremu trzeba płacić za owo jawne oszustwo. A ja dosyłam kolejne zdjęcia, płacąc za każdym razem 100 zł – relacjonuje niedoszły pacjent.

Zadzwoniliśmy. – Jestem pielęgniarką z dwudziestoletnim stażem. Mam dziesiątki dowodów na to, że maszyna leczy. Zgłaszają się do nas nawet pacjenci z Niemiec. Podczas tej terapii nie muszą odstawiać leków, przepisanych im przez lekarza. Po czasie mija depresja, ludzie wychodzą z nałogów. Sama, dzięki maszynie, wyleczyłam się z przewlekłego schorzenia – przekonuje Ewa Zając, która razem z mężem „uzdrawia” na odległość. – Sprzęt wart 100 tysięcy zł sprowadziłam z Niemiec. To jedno z siedmiu takich urządzeń w Polsce – dodaje. Wygląda na to, że mamy prawdziwy „zajęczy” biznes, gdzie ani leki ani nawet szamani nie są już potrzebni…

Państwo Zając twierdzą, że badanie na odległość nie wymaga obecności lekarza. – Niezwykłe działanie tej energii odkrył już Einstein. Dla ludzi niewyobrażalna była kiedyś komunikacja przez telefony komórkowe. Niektórym więc trudno jest dziś uwierzyć w uzdrawiającą moc „białego szumu”. Quantec ma certyfikat Unii Europejskiej. NFZ sprzętu nie uznaje i nie refunduje badań. To medycyna niekonwencjonalna, która pomaga. Jego tajną moc wykorzystywano już w NASA w komunikacji kosmicznej, zapewnia o tym producent. Działanie białego szumu potwierdzone jest również przez ośrodki naukowe na świecie – mówi Jan Zając, współwłaściciel maszyny kosztującej 100 tysięcy złotych, a czasem z rabatem 80 tysięcy zł. 

Czytaj resztę wpisu »

Weganizm to satanizm – weganie to sataniści


Weganizm to satanizm, a weganie to zwykle sataniści

Słowo VEGAN, po polsku Weganin zostało stworzone po raz pierwszy w 1944 roku przez Donalda Watsona (założyciela Towarzystwa Wegańskiego), który wykorzystał trzy pierwsze i dwie ostatnie litery ze słowa vegetarian (po polsku: wegetarianin.

Towarzystwo Wegańskie (ang. Vegan Society) zostało założone w listopadzie 1944 przez Donalda Watsona oraz Elsie Shrigley w celu zorganizowania wegetarian, którzy nie spożywali nabiału czy innych produktów odzwierzęcych. Towarzystwo Wegańskie (ang. Vegan Society) – organizacja charytatywna zarejestrowana w Wielkiej Brytanii w celu promowania ideologii weganizmu. Utworzone 1 listopada 1944 przez Donalda Watsona Towarzystwo było pierwszą organizacją skupiającą wegan i rozpowszechniło używanie słowa weganizm dla „bezmlecznego wegetarianizmu”. W 50 rocznicę utworzenia Towarzystwa, w 1994, data 1 listopada została ustanowiona Światowym Dniem Wegan. W 1994 roku przewodniczący Towarzystwa Wegańskiego Louise Wallis ogłosił 1 listopada Światowym Dniem Wegan.

Weganizm-Satanizm-Kozioł-Bafomet
Weganizm to pierwszy stopień wtajemniczenia w satanistyczny kult Bafometa – kozła weganina

Pierwsze stowarzyszenie wegańskie w USA zostało założone w Kalifornii w 1948 przez dr Catherine Nimmo i Rubin Abramowitz i następnie w 1960 włączone do Amerykańskiego Towarzystwa Wegańskiego (ang. American Vegan Society) założonego przez Jaya Dinshaha. W Polsce weganizm promuje m.in. Stowarzyszenie Empatia. Inspiracją dla powstania weganizmu w połowie XX wieku był satanistyczny kult kozła Bafometa – szatana wegana.

Mało jednak osób pragnie dziś pamiętać, że praktycznie wszystkie osoby jakie stoją za założeniem licznych organizacji wegańskich w połowie XX wieku były mniej lub bardziej powiązane ideologicznie z ruchem światowego satanizmu, lucyferyzmu i setyzmu, w tym szczególnie z tak zwaną Świątynią Trapezoidu i Zakonem Trapezoidu. Zarówno amerykańskie organizacje wegańskie jak i brytyjskie, wszystkie od początku są zewnętrzą działalnością mającą światowej organizacji satanistów zapewnić jak najlepsze Public Relation jako zdecydowanych obrońców zwierząt.

Do lat 40-tych i 50-tych XX wieku w zasadzie istaniała rozsądna kuchnia wegetariańska, ale od 1944 roku w umysłach satanistów powstał program ideologiczny ujawniony jako weganizm (w tym witarianizm i frutarianizm) mający niejako odróżnić się od wszystkich prozdrowotnych i religijnych (w tym biblijnych) wegetarian, którzy zwykle jedli jajka, miód, pili mleko i spożywali przetwory mleczne jak sery i twarogi czy kefiry. Grupy satanistyczne w tym szczególnie Zakon Trapezoidu powstały i rozwiniety z inicjatywy Szandorra LaVey’a zajmował się stwarzaniem nośnych ideologii mającej na celu poprawę wizerunku satanistów, lucyferystów i setystów oraz dać podstawy dla uczynienia z satanizmu konkurencji dla tradycyjnych religii. Idea, że sataniści są lepsi od wszystkich religii, bo nie zadają cierpienia zwierzętom walcząć o ich prawa chwyciła w wielu środowiskach, szczególnie w USA i Wielkiej Brytanii. Szczytne ideały zdrowotne żywienia wegetariańskiego zostały wypaczone iście diabelskim pomysłem wyprodukowania ideologii satanistycznej i zakładania towarzystw wegańskich jako struktur zewnętrznych światowego satanizmu najbardziej zakorzenionego w Wielkiej Brytanii i USA.

Wedle jogi i innych tradycji ascetyczno-mistycznych, restrykcyjne diety roślinne nie powinny być stosowane z uwagi na ich możliwą szkodliwość dla zdrowia jeśli osoba nie ma dużego doświadczenia w praktykach metafizycznych i zaawansowania w rozwoju duchowym. Wedle satanistów, przejście na dietę wegańską automatycznie miało wynosić na wyżyny rozwoju duchowego, co było przedmiotem propagandy satanistycznej w latach 60-tych XX wieku, której skutki odczuło w USA i Wielkiej Brytanii kilka milionów ludzi uwiedzionych satanistyczno-lucyferycznym weganizmem. W latach 70-tych i 80-tych okazało się, że w ciągu 10-15 lat ponad 84 procent osób rezygnuje z weganizmu gdyż jest zwyczajnie szkodliwy dla zdrowia wiekszości ludzi, a tylko niewielki procent, około 16 procent, o odpowiednich widać już predyspozycjach może pozostać dłużej na diecie wegańskiej. Słusznie zatem w systemach takich jak joga, weganizm i podobnie restrykcyjne diety stosuje się jedynie w ramach praktyk ascetyczno-mistycznych, często jedynie okresowo, przez 21 dni lub przez 40 dni raz do roku, w czasie odosobnień dla zaawansowanych.

Lekceważenie zasad zdrowego odżywiania i udawanie zdrowia na diecie to choroba trwająca u większości wegan przez okres od kilku miesięcy do nawet 10-15 lat. Powtarzające się bóle brzucha, migreny, złe samopoczucie, ciągły brak energii są poważnymi sygnałami, których istnieniu nie można z czasem zaprzeczyć. Niedobory witamin, podatność na infekcje i kontuzje uświadamiają ich źródło – zbyt restrykcyjna i surowa dieta wegańska. Zjawisko to znane jest w jodze od tysięcy lat, jednak amerykańscy sataniści nie przewidywali intensywnych treningów fizycznych w jakich mogą się pojawiać kontuzje czy infekcje z powodu złego odżywiania się wegańską dietą. Na dietę wegańską często przechodzą w praktyce osoby ze skłonnościami do ortoreksji (obsesji na punkcie liczenia kalorii i zdrowia), a także osoby z zaburzeniami psychicznymi typu anoreksja, bulimia, obsesje antyglutenowe i wiele podobnych. Zwykle na początku w ciągu kilku tygodni czy miesięcy zdrowie się nieco poprawia, ale po kilku latach najdalej zaczyna słabnąć i się z czasem całkowicie sypie. W ten sposób 84 procent z tych, co przeszli na weganizm w czasie 10-15 lat rezygnuje z tej zbyt restrykcyjnej dla nich diety podjętej z powodu źle pojętej miłości do zwierząt i chorobliwej sensytywności czyli nadwrażliwości na cierpienie innych stworzeń. 

Czytaj resztę wpisu »

Demoniczni liderzy – sekty regresing i NLP


Straszliwi demoniczni liderzy sekty regresing i NLP

Współcześni nawiedzeni uważający się bezpodstawnie za uduchowionych często są zwani terminem “duchowiacy” (od ‚duchowi maniacy’), a cechą ich jest, że udają iż widzą wszędzie tylko dobro i pozytywne energie. Tak twierdzą amerykańskie płytkie doktryny pozytywnego myślenia, a oni w nie bezkrytycznie wierzą. Problem w tym że oni tego nie czują i nie rozumieją, oni tylko uwierzyli “intelektualnie” w tę ideę, i próbują zakłamać nią rzeczywistość. Świat pokazuje im podłość, ale oni wmawiają sobie że to dobro. Świat pluje im w oczy, a oni twierdzą że to deszcz pada. Jest wielka różnica między człowiekiem który tę ideę odczuwa i rozumie, a tym który w nią uwierzył tylko intelektualnie. Człowiek który czuje i rozumie, angażuje do poznawczego skoku podświadomość, a ten który wierzy, tylko umysł świadomy i to przy słabo rozwiniętej świadomości – a to znacznie za mało. Jeśli podświadomość boi się pająka, komara bądź małej dżdżownicy, na nic logika i fakty. Umysł świadomy wie że są niegroźne, ale to nic nie zmienia – strach istnieje nadal, paraliżuje każdy ruch i myśl na samo wspomnienie pająka. Jeśli świadomość i podświadomość mają inne zdanie, to wygra zawsze bokser wagi ciężkiej – podświadomość. Świadomość to tylko mistrz karate na playstation, wobec potęgi ludzkiego niższego Ja i zbiorowej nieświadomości.

Niebezpieczne sekty
Niebezpieczne sekty

Najbardziej wierzą w pozytywne myślenie i tylko dobro osoby o płytkich umysłach, o słabo rozwiniętej świadomości, takie, u których reakcje podświadome wyraźnie dominują, co można określić mianem dusz niemowlęcych i młodych. Dusze im są bowiem starsze wyedukowane doświadczeniem poprzez wiele wcieleń, tym są bardziej odporne na płytką demagogię rodem z njuejdżowej Ameryki, głębiej czują i rozumieją, a na końcowym etapie szybko dociekają Prawdy i nie dają sobą manipulować z pomocą płytkich ideologii tandetnego rodzaju. Stare dusze są w archetypie mędrców i dlatego nie nabierają się ani na tandetne ideologie mentalistów, dobroćków od pozytywnego myślenia, ateistów czy urojonych i absurdalnych dogmatów chrześcijańskich teologów o charakterze skompromitowanego przez stulecia bełkotu. Tylko małe dziecko uwierzy, że lalka jest żywą istotą, tylko młoda, niedorozwinięta świadomość uwierzy, że sama myśl jest rzeczywistością, kiedy to zaledwie wstępny szkic czegoś, czego w rzeczywistości jeszcze nie ma nawet jako projektu. 

Strzała zabagnionej miłości

Im gorzej się czują, tym więcej tak zwanych “strzał miłości” wysyłają wierząc święcie, że ona do nich wróci. Wraca, a jakże, ale miłość ta jest tak żenująco niskiej jakości, że jej odbiorcy dostają konwulsji. Wystarczy wejść na przeciętne forum “duchowe”, by doznać silnego wrażenia przebywania w zakładzie psychiatrycznym. Ludzie wypisują totalne idiotyzmy, nie chcą słuchać dobrych nauczycieli ani mistrzów duchowych, a przy tym wzajemnie się ranią, a gdy ktoś mówi o swoim bólu, jest to bagatelizowane i ukazywane jako zasada słynnego już lustra – jeśli ja Cię zeszmaciłem a Ty czujesz ból, to Ty jesteś ten zły, bo gdyby nie było w Ciebie zadry, ja jako obcy człowiek nigdy bym jej nie poruszył. Czyli kat jest niewinny a ofiara zawsze winna; nic nowego pod słońcem u barbarzyńskiego prymitywu, ale nie powinno się to nazywać rozwój duchowy, a energetyczna restauracja dla psychosadystów. I gdyby tak przywalić pięścią w zęby jakiemuś zidiocającemu ludziom mózgi mędrkowi bajającemu o lustrze, zaraz by się rozwrzeszczał na całą okolicę – ratunku, biją, napadają! Nic nie wspomni o lustrze, ponieważ lustro to taka idiotyczna i zabawna bajka dla naiwniaków, którzy nie mają pojęcia jak działają podświadome mechanizmy, nieświadomość czy egregor. Gdy on niszczy, to oczywiście wina jego ofiar, bo lustro to w rzeczywistości taka osłona dla najgorszego i najbardziej bandyckiego prymitywu psychicznego, żeby inni go nie przejrzeli. Lustro służy głównie sprytnym psychomanipulantkom do zwodzenia i oszukiwania naiwnych klientów. Gdy psychomanipulanta w odwecie niszczą, to także wina ofiar. To szalenie wygodne podejście do manipulowania ludźmi naiwnymi na dłuższy czas. Lustro to także bardzo głęboka idea, i na pewno nie tak prosta jak przedstawiają to ezoterycy – amatorzy, ale takie prawdziwe lustro pojawia się rzadko, tylko pomiędzy wysoko urzeczywistnionym mistrzem o wielkiej czystości i jego bliskimi uczniami. W jodze i tantrze lustro jest atrybutem bóstw nieba, bogiń i bogów, z rzadka postaci deifikowanych, zatem w grupach terapeutycznych z dodatkiem szczypty niby duchowości – nie ma o czym rozmawiać. Są tylko wzajemne podświadome reakcje i przeciwreakcje wynikłe ze złożonych przejść osobistych czyli uwarunkowań z tego życia, dawnych wcieleń i rodzinnych wzorców funkcjonowania nawarstwionych od pokoleń. 

Czytaj resztę wpisu »

Sekta Gryf144 – Mesjasz Pan Syjonu Starszy Brat Jezusa Andrzej Struski


KAJFEL – WŁÓCZYKIJ – ASEF – OLD SPIRIT – GRYF144 – K12G

Proroctwa Oriona – Rok 2012 – Psychoza Strachu – Paranoja

Gryf144 i K12G

W życiu nie spotkaliśmy jeszcze nigdy tak niebezpiecznych ludzi jak mafia czy sekta ne sekty to bardziej fikcja literacka. Ale niestety, ludzie z sekty Andrzeja Struskiego i Magdaleny Tomaszewskiej swoim zachowaniem udowodnili, że sekta może być groźna. A nawet uczyć się jak świadomie niszczyć innych!” – z relacji ofiar sekty Gryf144… Satanistyczny pseudomesjasz z Podkowy Leśnej uchodząc za psychotronika hipnotyzera czy raczej mamiciela założył własną sektę. Od 1985 roku czyni zło. Używa wiedzy psychotronicznej i czarnej magii do niszczenia i zabijania swoich przeciwników z innych ugrupowań, w tym ekologów, uzdrowicieli i organizacji Sathya Sai Baby. Sektę, według nieomal definicji encyklopedycznej, charakteryzuje zespół wybranych cech, które często uznawane są za negatywne przez oficjalne instytucje państwowe lub religijne, m.in.autorytarne sprawowanie władzy przez przywódcę sekty, traktowanie członków sekty w sposób instrumentalny przez jej kierownictwo, łączenie celów politycznych i ekonomicznych (czerpanie korzyści materialnych z działalności sekty przez wybrane osoby lub grupy osób) z celami religijnymi lub parareligijnymi, brak samokrytycyzmu, dążenie do uniezależnienia się od uznawanych przez społeczeństwo czynników kontroli (np. rodzina lub media).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sekta” – Związek wyznaniowy, forma organizacji wyznawców określonej religii bądź jej odłamu. Status związków wyznaniowych w demokratycznych systemach określają konstytucje lub inne ustawy, gwarantujące wolność sumienia i wyznania, swobodę kultu, przy utrzymaniu rozdziału kościoła od państwa. Sprzeczne z zasadą równouprawnienia jest uprzywilejowanie jakiegoś związku wyznaniowego czy uznawanie konkretnego wyznania za religię państwową.

http://portalwiedzy.onet.pl/82816,,,,zwiazek_wyznaniowy,haslo. Cóż to takiego jest ta sekta Gryf144, mająca nie wielu zwolenników za to bardzo skutecznie zastraszająca zdecydowaną większość innych mniejszości? Jak to możliwe, że ta niewielka grupa osób z sekty Gryf144 jest w stanie skutecznie sparaliżować działania wymiaru sprawiedliwości, jak to miało miejsce choćby w Sądzie Rejonowym w Szczecinie i Wrocławiu? Co robi wymiar sprawiedliwości by przeciwstawić się zastraszaniu, pomówieniom czy innym przestępczym działaniom tej grupy osób?

Mandala Lucyfera i Jaszczurów z Oriona Obraz autorstwa Gryf144 - Opatentowany! Jest to jedna z tak zwanych Konstrukcji Gadzich Gryf144
Mandala Lucyfera i Jaszczurów z Oriona
Obraz autorstwa Gryf144 – Opatentowany!
Jest to jedna z tak zwanych Konstrukcji Gadzich Gryf144

Podobnych pytań jest wiele, i wciąż brakuje na nie odpowiedzi. Wygląda na to, że sam wymiar sprawiedliwości przestraszył się sekty Gryf144 tak bardzo, że woli nie wchodzić im w drogę. Każdy, kto zetknął się z wiedzą dalekiego wschodu wie, że jest ona osobisto-religijna, że nie ma w niej polityki, że główną uwagę skupia się na rozwoju duchowym /osobistym/, służącym dobru człowieka przy jednoczesnym poszanowaniu drugiego. Sekta Gryf144 jest UFOlogiczna jak Antrovis czy Niebo, ale bardziej niebezpieczna. Sekta Gryf144 to główna siła napędowa apokaliptycznej wiary w koniec świata w roku 2012, prawdziwej internetowej psychozy samozagłady w 2012 roku i odlotu za kometą na Oriona w pojazdach gadziej cywilizacji. Gryf144 uważa siebie za wysłannika z Oriona i reprezentanta cywilizacji gadów jaszczurzych.

A jednak coś jest tu zadziwiającego a zarazem zatrważającego, że SEKTA GRYF144 MESJASZ PAN SYJONU Z ORIONA 2012, chociaż znane jako grupa terrorystyczna wciąż działa i najwyraźniej za nic ma wszystko i wszystkich panosząc się szczególnie po wielu forach i portalach w internecie, w którym najwyraźniej czuje się jak ryba w wodzie. Jak to możliwe, że jeden człowiek, Gryf144 zawładnął umysłami innych, pośród których nie brakuje ludzi wykształconych, jak znany lekarz Bellum? Cóż to takiego im obiecał, że zaprzedali mu duszę i rozum? Odlot za kometą na Oriona tak jak biskup 39 samobójców z USA?

Czytaj resztę wpisu »

Regresing i Leszek Żądło – sekta upadłych aniołów


Leszek Żądło i demoniczna sekta regresing

Charakter doświadczenia wewnętrznego analizujemy po skutkach w wymiarze indywidualnym jak i w stosunku do bliźnich, a nie po treści publikacji pseudo duchowych i pseudo ezoterycznych. Nie zawsze jednak głosiciela prawd rzekomo duchowych znamy osobiście na tyle, żeby wnioskować po jego życiu czy codziennym funkcjonowaniu. Jak zatem zweryfikować rzekomo system duchowy, który głosi jak przykładowy regresing Leszka Żądło? W dobie internetu mnożą się strony oświeconych mesjaszy, channelingowców, następców Jezusa i samych Jezusów, wizjonerów anielskich, autorskich szkół bioterapii, ezoteryki i sam czort wie czego. Jak mamy rozpoznać, który rzekomy system duchowy jest właściwie ukierunkowany na zintegrowanie jaźni i osiągnięcie swojej pełni? Wielu zastanawia się czy lider regresingu taki jak Leszek Żądło jest mistrzem oświeconym, guru, satanistą, oszustem duchowym, zdolnym psychotronikiem, czcicielem Lucyfera, channelingowcem, upadłym aniołem, strzygą czy może jakimś innym demonem.

Leszek Żądło sekta regresing
Leszek Żądło – Sekta Regresing

Część ludzi zajmujących się regresingiem twierdzi, że widzą przeszłe wcielenia swoje i innych ludzi. Część z nich rzeczywiście ma czasem coś mądrego do powiedzenia, ale to może być przypadek. Większość z nich jednak tak bredzi, jakby byli we władzy upadłych duchów, demonów. I ta właśnie większość regreserów powinna poddać się egzorcyzmowaniu, oczyszczeniu z hipnotycznego opętania. Część bowiem upadłych aniołów, które gloryfikują zło, stosują diaboliczne oszczerstwa, to złośliwe istoty opętujące naiwniaków, którzy chcieliby od nich dostać moc. Upadłe anioły stawszy się demonami często w odczuciu zwykłych ludzi emanują niezwykłą mocą duchową i psychiczną, parapsychiczną. Nie jest to jednak boska moc anielska, jaką dysponowały w dniach swej świetności, ale ma ona wpływ na innych ludzi. To dlatego jednostki te często są zauważane, stają się liderami psychikami, takimi jak Leszek Żądło, Andrzej Struski aka Gryf144 czy sam Edward Mielnik razem z ich demonicznymi mocami rodem z czarnoksięskiej Atlantydy.

Leszek Żądło to satanistyczny psychik, który ścieżki duchowego rozwoju jeszcze nawet nie rozpoczął, chociaż jak każdy mógł się książek na ten temat naczytać i ma jakieś koncepcje o czymś, o czym nie ma w praktyce pojęcia. łatwo jest kupić trzy książki o hunie i napisać na ich podstawie swoją własną, tyle, że tak napisana przez Leszka Żądło książka nie wnosi nic nowego do tematu i lepiej te trzy z których się plagiat robiło sprzedawać. Sporo takich osób spotkamy w środowiskach psychotronicznych, zatem jeden więcej czy mniej nie dziwi. Oczywiście, mroczne, demonicznej jakości byty czy osoby będą lgnąć do nieco bardziej mrocznej osoby jako do swojego naturalnego przywódcy. Taki psychik może być czasami okresowo dobry jako uzdrowiciel czy jakiegoś rodzaju terapeuta ale nie powinien wykraczać poza ścisłe ramy terapeutycznych zastosowań danej metody. Wtedy wszystko będzie dobrze, jednak w wypadku sekty satanistycznego rodzaju jaką stworzył Leszek Żądło nie jest. Z samej demonicznie satanicznej wibracji imienia Leszek wynika, że jak osoba będzie dalej identyfikowana przez takie imię, to w tym życiu zawsze będzie należeć do niskich, mrocznych, ściemniających poziomów. Jest to dość mocna wskazówka znana od wieków, jeśli personalia osoby są autentyczne i niezwykle rzadko taką interpretację trzeba zmodyfikować z powodu jakiś specyficznych okoliczności. 

Czytaj resztę wpisu »

Mooji – Tony Moo Young – oszust z Jamajki i Londynu


Mooji – oszust Tony Moo Young z Jamajki i Londynu

Oszustów grasujących pod szyldami duchowego nauczyciela czy nawet mistrza jest coraz więcej, a niektórzy biją wszelkie rekordy ogłupiania naiwnych, którzy ślepo ufają każdemu potworkowi na jakiego trafią i nie dotyczy to tylko lokalnego polskiego podwórka, z jego skompromitowanymi postaciami pokroju Leszka Żądło i jego regresingowej ferajny czy Gryf144 i K12G – Andrzeja i Magdaleny Struskiej, Kajfel – Jakób Jakub Sztajber albo może Astromarii – Marii Sobolewskiej. Kompromitacja w dziedzinie duchowej to chodzenie więcej niż jeden raz przez pomyłkę do osobników takich jak opisywany poniżej Mooji. 

Mooji w kąpieli ze swoimi seks króliczkami z haremu sprofanował święte miejsca hinduizmu
Mooji w kąpieli ze swoimi seks króliczkami z haremu sprofanował święte miejsca hinduizmu

MoojiTony Moo – właściwie Anthony Paul Moo-Young, ur. 29 stycznia 1954 roku w Port Antonio na Jamajce. Mooyoung w 1969 wyemigrował do Londynu, gdzie rzekomo przez wiele lat pracował jako artysta, w rzeczywistości malował rzemieślniczo portrety na ulicy, a w późniejszym okresie również jako pozalekcyjny nauczyciel podstaw rysunku w Brixton College. Mooji jest obecnie uważany za duchowego lidera szarej strefy New Age z Londynu. Twierdzi, że pobierał nauki od Papaji. Mieszka na stałe w Anglii, ale równie często podróżuje po całym świecie nauczając o njuejdżowej duchowości wedle własnego pomysłu i pomylenia umysłowego. Znany jest z rzekomo prostoty przekazu oraz radosnego sposobu w jaki przemawia do słuchaczy. Jak wiadomo, tzw. proste przekazy skierowane są do ludzi naiwnych, o niskiej inteligencji, łatwych do omotania i zmanipulowania.

Mooyoung nigdy nie został wtajemniczony jako Swamin ani nauczyciel adwaita wedanty, zatem na pewno nie reprezentuje indyjskiego nauczania duchowego, pod które się bezczelnie i wrednie podszywa. Pozy przybierane przez Mooyoung’a przypominają skrzyżowanie Mahatma Gandhi z Bobem Marley’em i są powszechnie obśmiewane w brytyjskich kręgach duchowości wschodniej i ezoterycznej (okultystycznej). Mooji, lepiej znany jako Tony Moo, zażera się kilogramami kurczaków i kaczek, które zjada w najlepszych restauracjach w czasie swoich rzekomo duchowych podróży czy może tripów, zjazdów. W Indii powiada się, że ludzie zażerający się górą mięsiwa dziennie mają tyle wspólnego z duchowością i oświeceniem, co gówno z perfumami. 

Mooji czy Mooyoung to facet który w ludziach wywołuje raczej negatywne odczucia, wygląda jak jakiś dyktator czy kacyk z Ugandy czy innego afrykańskiego kraju z buszem. To pewnie zwyczajny wytrzeszcz, jaki ma 80 procent długoletnich narkomanów, w tym Hindusów, co całe życie ćpają gandzie i nie wiedzą jak się nazywają. Jamajka jak wiadomo słynie z powszechnego zaćpania i jest jednym z głównych światowych producentów dragów. Czasami pierwsze wrażenie jest niezwykle istotne, czasami to może być resentyment. Choć w przypadku rzadko zawodzi, nie mniej jednak staramy się osiągnąć dystans do tego typu przeczuć, gdyż w istocie ważne jest tylko Jestem, życie chwilą, jak to u narkomanów i osób z mózgami wypranymi przez wiele lat ćpania. 

Czytaj resztę wpisu »

Tajemnica zawodowa astrologów, numerologów, chirologów, tarocistów


Tajemnica zawodowa w dziedzinie astrologii, numerologii, chirologii, wśród tarocistów, i innych wróżbitów.

Astrolog, numerolog, chiromanta lub tarocista czy inny kartolog (kartomancjusz) płci obojga, z którym klient rozmawia przecież o swoich sprawach prywatnych, intymnych czy zawodowych, generalnie gwarantuje klientowi, ze swojej strony, zachowanie tajemnicy, poufności rozmowy. To oczywiste, że klient tego oczekuje, szczególnie, że całkiem sporo klientów pyta o losy swoich spraw sądowych, w tym karnych.

W wielu sytuacjach chcemy, aby zachowana była tajemnica, poufność, czy to w życiu prywatnym, zawodowym czy publicznym. Istnieje w języku potocznym pojęcie tajemnicy firmowej i zawodowej.

Rzeźba Magicznej Wróżki – Ducha Wróżebnego

W przypadku tajemnicy firmowej jesteśmy zobowiązani do zachowania tajemnicy wobec wszystkich osób z wyjątkiem jakiegoś konkretnego grona w firmie.

W przypadku tajemnicy zawodowej, jesteśmy zobowiązani do zachowania w tajemnicy tego, czego dowiedzieliśmy się wykonując czynności zawodowe. Jako przykłady można wymienić lekarzy, prawników, dziennikarzy, urzędników i duchownych, a astrolog i numerolog oraz chirolog pospołu, w dawnych perskich czasach zwany magiem, był jednocześnie kapłanem i duchownym.

W sprawach karnych kwestie tajemnicy zawodowej regulują art. 178-180 k.p.k. Istnieje bezwzględny i względny zakaz uchylenia tajemnicy zawodowej. Zakaz uchylenia tajemnicy duchownego, co do faktów, o których dowiedział się przy spowiedzi jest zawsze bezwzględny, a zatem ksiądz ma prawo milczeć, chociaż coraz częściej wyklucza się milczenie w wypadku bardzo prymitywnych i okrutnych zbrodni. Jeżeli chodzi o przedstawicieli innych zawodów, to mogą być wezwani do złożenia zeznań, jako świadkowie tylko w szczególnych okolicznościach określonych przepisami procedury karnej.

Gdy sąd zwolni takiego powołanego ŚWIADKA z obowiązku zachowania tajemnicy, to świadek musi mówić „szczerą prawdę i tylko prawdę”, bo tak jak każdy świadek odpowiada za składanie fałszywych zeznań. Jakimś wyjściem z sytuacji jest zasłanianie się niepamięcią, szczególnie jeśli rzeczy tyczy faktów mających miejsce dawno temu – za to jeszcze nikt nie został skazany i czasem bywa to konieczne, żeby nie narazić się na odwet ze strony klienta, który mógł być przecież mafiosem albo kanalią polityczną (posłem, senatorem, burmistrzem), który wie gdzie mieszkamy razem z rodziną.

Tych spraw, w których adwokaci chronili dokumenty przedsiębiorstwa zasłaniając się tajemnicą zawodową było sporo – niektóre głośne – chociażby sprawa pana Kluski z urzędem skarbowym o zwrot VAT naliczonego bezprawnie i odszkodowanie za bandycki napad fiskalnych urzędasów.

To nie jest tak, że adwokat, czy radca prawny paple, jak tylko ma okazję. Renoma zawodu wymaga chronienia klienta nawet, jeśli jest to bandzior. Zachowanie w tajemnicy informacji uzyskanych od klienta jest obowiązkiem radcy prawnego i adwokata wynikającym z kodeksów etyki zawodowej. Zawsze można odmówić prowadzenia jakiejś sprawy, ale gdy się jej już podjęło, nie można nadużywać zaufania ludzi do zawodu czy profesji jakie się wypełnia. Dlatego w sprawach cywilnych adwokat i radca prawny zeznając, jako świadek, mają prawo odmowy odpowiedzi na pytania sądu, jeżeli zeznanie miałoby być połączone z naruszeniem istotnej tajemnicy zawodowej.

Czytaj resztę wpisu »

USUI REIKI – Moc Białego Światła a plaga zachodniego reiki i jego nawiedzonych pomyleńców


dr Mikao Usui Sensei

Magiczna Moc Białego Światła japońskiego Usui Reiki jest prawdziwa. Wokół Reiki narosło wiele mitów i nieporozumień sfabrykowanych przez zachodnich nawiedzeńców udających mistrzów i wielkich mistrzów. Jedni uważają, że nie ma lepszej metody uzdrawiania, a inni się z niej wyśmiewają. Wreszcie są i tacy, którzy straszą Reiki jako groźną satanistyczną sektą. Plaga zachodniego Reiki wynika z jej pożądania, niewiedzy, niedouczenia, złych wersji znaków, żądzy pieniądza zamiast rzetelnej nauki i braku etyki wśród ludzi, którzy ją wykorzystują. W sumie metoda Usui Reiki Ryoho u swych podstaw jest prosta i skuteczna. Reiki znaczy – energia życia boskiej duszy, moc duszy. Jest ona niebiańskim magicznym Białym Światłem, deszczem Białego Światła. Uzdrawianie niebiańskim Białym Światłem było znane we wszystkich kulturach i zawsze przynosiło dobre efekty. Z kolei czynienie z tego faktu czegoś nazbyt niezwykłego, to zwykłe nieporozumienie.

Zabrałem się za napisanie tego artykułu, ponieważ od lat obracam się w środowisku, w którym spotykam wielu mistrzów Reiki i innych uzdrowicieli, a także czytałem artykuły dyletantów i nawiedzeńców, takich jak chociażby szef regreserów Leszek Żądło czy nawiedzonego oszusta Zbigniewa Ulatowskiego z Elbląga, dyletantów, którzy lubią pisać o czymś, o czym nie mają pojęcia. Pierwszy dyletant, Leszek Żądło nie ma żadnego pojęcia o Reiki tylko szuka klientów na swój regresing czyli oszukany i zmałpowany rebirthing, a drugi jest zaledwie cwaniakiem, który myśli, że jak kupił dyplom z nieistniejącym tytułem Wielkiego Mistrza Reiki, to rzeczywiście nim jest, a i ubzdural sobie w chorej głowie, jakoby był wcieleniem samego Mikao Usui. Znam i szanuję mistrzów z Japonii, autentycznych Mistrzów, którzy zasiewają Usui Reiki i znam takich, którzy zostali wyświęceni w zachodnich fikcyjnych liniach i szkołach, a są jedynie marnymi oszustami i często nawiedzonymi tytułem mistrza maniakami. Znam też wielu aktywnych uzdrowicieli posługujących się różnymi metodami, w tym Usui Reiki, tym prawdziwym, z Japonii.

Ten artykuł to nie atak na samo Usui Reiki, jednak uznałem, że powinienem zabrać głos, bo czym innym jest Moc Reiki, Moc magicznego Białego Światła, a czym innym plaga zachodnich reiki-oszustów, szczególnie tych najbardziej pomylonych, np. od Siostry Mariuszy Bugaj, która z nazwą Reiki podszywała się pod katolickie leczenie duchem świętym i rytuały bierzmowania odprawiała nad inicjantami, za co dostała zakaz działalności nawet od władz kościelnych. Łudzenie się rzekomą mocą doprowadziło do istnej plagi w zakresie uzdrowicielskich usług przy braku realnej praktyki z Białym Światłem. W roku 2000 mieliśmy w Polsce ponad 50 tysięcy zarejestrowanych uzdrowicieli, z czego większość stanowili absolwenci kursów zachodniego, fikcyjnego Reiki. W miarę upływu lat sytuacja na pewno jest już inna, niestety gorsza, tym bardziej, że zachodni oszuści zdobyli silną pozycję i autentyczne Usui Reiki z Japonii niszczą, dyskredytują, zwalczają coraz bardziej ordynarnymi metodami.

Przybyło mistrzów, kursantów i uzdrowicieli oszukanych rzekomym wtajemniczeniem w Reiki, które jest czczą fikcją. W miejsce Reiki tradycyjnego – według dr Mikao Usui, pojawiło się kilkanaście innych linii przekazu, które mają swych lipnych i oszukańczych mistrzów i adeptów. Ponadto między owymi farbowanymi mistrzami doszło do schizm i walki na poziomie energetycznym, chociaż ich Moc jest zaiste niewielka, a bywa, że żadna. Na poziomie kontaktów bezpośrednich panuje bowiem zasada wyrażania miłości dla wszelkich stworzeń, kadzenia i słodzenia. Oficjalnie nikt nikogo nie krytykuje, nie podważa autorytetu i okazuje rzekomą miłość na lewo i prawo. Bo przecież Reiki to miłość, a tymczasem gówno to prawda z tą New Age’ową miłością w Reiki. W Japonii ceni się lojalność, uczciwość i prawdę, twardą pracę, a nie miłość i stan lekkiego obłędu zwany miłosnym zakochaniem, który ceni się jedynie w prywatnych związkach miłosnych wzajemnych, a nie w rozwoju duchowym czy uzdrawianiu, gdzie potrzebny jest medyczny profesjonalizm i doświadczenie w leczeniu pacjentów. Jednak w zaciszu mieszkań zachodnich mistrzów Reiki i wśród zaufanych zwolenników zaczyna się dziać coś zgoła innego niż owa słodka zachodnia tylko miłość czy uzdrowicielski profesjonalizm. Tam zaczyna się dzielić świat na swoich i cudzych. Na swoich – oczywiście jedynych uczciwych i cudzych – oszustów czy uzurpatorów. Zachodni dzielą niesłusznie, bo nawet nie mają podstawowej rzetelnej wiedzy ani umiejętnosci z zakresu Usui Reiki. 

Czytaj resztę wpisu »

Uwalnianie od uroków, czarów i klątw czarnej magii kościelnej


Uwalnianie się od kościelnego czarnoksięstwa 

Jak wiadomo, w całej historii chrześcijańskiego kręgu kulturalnego, księża, biskupi i prałaci oraz inni oficjele kościelni, także protestanccy używali czarnej magii do zwalczania swojej konkurencji. Kościół rzucał i ciągle rzuca swoje czarno-magiczne klątwy na osoby zajmujące się Świętą Magią, także na wszelką duchową i wyznaniową konkurencję. Każdy człowiek zajmujący się boskim okultyzmem, ezoteryką, hermetyzmem, gnozą, magią, wiedzą tajemną poddawany jest katolickim i chrześcijańskim klątwom czarno-magicznym, które księża i pastorzy nazywają zwykle egzorcyzmami. Już wieki temu eksperci od magii, okultyzmu i ezoteryki wskazywali, że przed działaniami innych złych czarnoksiężników trzeba się chronić, bronić, uwalniać i zabezpieczać. Ludzie praktykujący metody magiczne zwykle stosują jakieś energetyczne zabezpieczenia przez spodziewanymi atakami magicznymi, jednak rzadko, stanowczo zbyt rzadko owe magiczne ochrony stosują przeciwko czarciemu duchowieństwu chrześcijańskiemu, a w Polsce szczególnie przeciwko duchowieństwu katolickiemu, zielonoświątkowemu i baptystycznemu, bo to akurat najczęstsze znane źródła czarno-magicznych ataków na dobrych Białych Magów, ezoteryków czy ogólnie osoby zajmujące się wiedzą tajemną. 

Na czarnomagiczne ataki chrześcijańskie, w tym katolickie, najbardziej narażone są osoby, które prowadzą jakieś grupy, szkoły czy kursy w których naucza się wiedzy tajemnej, magii lub jakichkolwiek dziedzin wiedzy ezoterycznej, nawet astrologii czy numerologii. Z powodu czarnomagicznych ataków kościelnego aktywu i jego złoczynnych aktywistów oazowych mogą się pojawiać rozmaite problemy zdrowotne, życiowe, rodzinne, a także zaburzenia psychiczne lub nawet śmierć. Ogólnie, jeśli pojawiają się oznaki ataku czarnomagicznego w postaci magicznych znaków czy dolegliwości nietypowych i niepoddających się leczeniu lub nawracających, a osób z najbliższego otoczenia nie identyfikujemy jako źródła owego demonicznego ataku, wtedy na pewno należy podjąć działania odsyłania czy blokowania czarnomagicznego wpływu uroków i klątw kościelnych. Niektóre osoby, takie, co od dzieciństwa zajmują się sztukami magicznymi, ezoteryczną wiedzą czy okultystyczną ścieżką duchowego rozwoju, mogą odczuwać nawet skutki katolickich czy chrześcijańskich klątw z poprzednich wcieleń. Mogą mieć także wspomnienia lub cielesne ślady po torturach i zamordowaniu przez watykańską czy protestancką inkwizycję. Ze wszystkich tych oznaka działania szatańskiej czarnej magii kościelnej trzeba się leczyć, oczyszczać, uzdrawiać, a także trzeba podjąć silne i radykalne uwalnianie od wszelkich wpływów katolickiej czarnej magii na siebie, swoją rodzinę, słój dom czy mieszkanie, na swoją pracę i otoczenie, a nawet trzeba niwelować wpływ katolickich czarów satanistycznych na całą okoliczną miejscowość.

Już nawet proste modlitwy o uwolnienie od kościelnych czarów, uroków, klątw i wszelkich oddziaływań potrafią znacząco niwelować i osłabiac wszelkie szkodliwe działania czarnych sutannowych czarnoksiężników.

„Oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam, od wszelkich kościelnych wpływów, czarów, uroków i klątw na mnie, moją rodzinę, moje życie i moją działaność, oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam się teraz i na zawsze!” 

„Oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam się ze wszelkich klątw kościelnych aktywistów, ze wszelkich oddziaływań i wpływów na mnie wywieranych przez grupy modlitewne, oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam się teraz i na zawsze!” 

„Uwalniam się, uwalniam, uwalniam się od wszelkiego wpływu wywieranego na mnie, mój umysł, ciało i życie przez kościelnych czarnoksiężników, uwalniam się, uwalniam, uwalniam się całkowicie, teraz i na zawsze!” 

Czytaj resztę wpisu »

Bóg wciela się, aby poprowadzić człowieka Drogą ku Bogu


Dyskurs Bhagawana w Prasanthi Nilajam

Nie miałem zamiaru mówić do was, ale Kasturi wspomniał, że ci z was, którzy są tu od wielu lat, nie mają od trzech miesięcy szansy nawet na namaskaram (pełne czci pozdrowienie) – od święta Śiwaratri, kiedy zaczęły napływać rzeki wielbicieli. Stwierdził, że wszyscy jesteście spragnieni darszanu, a ja spędzam całe godziny na rozmowach z bhaktami, którzy zamierzają wyjechać. Pojawiam się dwa razy dziennie na bhadżanach jedynie na chwilę, żeby przyjąć arati. Widzę, że jesteście smutni z tego powodu i błędnie tłumaczycie to jako zaniedbywanie was. Wleję więc trochę krzepiącego napoju w wasze mdlejące serca.

Darszan Boga jest najwyższym błogosławieństwem

Macie sposobność widzieć, doświadczać i otrzymywać błogosławieństwa od inkarnacji Pana. Dostaliście tę szansę dzięki zgromadzeniu zasług w wielu wcześniejszych żywotach. Zasługi te przywiodły was tutaj, gdy zstąpiłem na świat. Riszi (mędrcy) i dewy (bóstwa, anioły) długo modlili się o to w przeszłości. Starajcie się tutaj zasmakować tej słodyczy i osiągnąć błogość zjednoczenia, nie marnując ani chwili. Promienie, jakie ze mnie emanują, są trzech rodzajów: sthula (grube), wypełniające Prasanthi Nilajam, sukszma (subtelne), przenikające ziemię, karana (przyczynowe), obejmujące swym zasięgiem cały wszechświat. Ludzie, którzy mieszkają w Prasanthi Nilajam, mają rzeczywiście szczęście, są bowiem najbliżej tych promieni. Promienie sthula sprawiają, że człowiek staje się sadhaką, sukszma czynią z niego mahatmę (wielką duszę), a karana przemieniają go w paramahansę (duszę urzeczywistnioną). Nie marnuj więc swoich dni, żywiąc ziemskie pragnienia i planując, jak je zrealizować. Powodzenie czy porażka w ziemskich staraniach nie powinny wbijać cię w pychę ani przygnębiać. Jeśli czeka na ciebie wspaniała uczta, to po co miałbyś biegać za tym, co spadło ze stołów innych ludzi? Takie plany i pragnienia nie mają końca i nie są trwałe. Nie mają wartości.

Rozkazuj umysłowi, uporządkuj postępowanie

Utrzymuj wyraźnie przed oczyma główny cel, zadanie, dla którego przybyłeś do tej szkoły. Nie zbaczaj z drogi, bez względu na uroki, jakie kuszą cię, byś zszedł na manowce. Panuj nad umysłem, unormuj swoje postępowanie, tak żeby osiągnąć cel. Nie pozwól, aby troska o ciało, wykarmienie rodziny, czy też pycha i wystawność pokonały zew ducha. Śiwa (ostateczna rzeczywistość), dżiwa (jednostka) oraz prakriti (świat przedmiotowy) to trzy rzeczywistości, przed którymi stoisz. Świat powinien być wykorzystany przez dżiwę po to, aby dotrzeć do Śiwy, który jest fundamentem ich obu. Dopóki nie zdobędziesz atmanandy, jednocząc się z Śiwą, świat będzie przygniatał cię swym ciężarem i nieomal dusił. A potem sam z siebie zniknie.

Zdobycie łaski Pana jest tak łatwe jak stopienie masła, dlatego serce Pana porównuje się do masła. Mówi się, że jest ono miękkie jak masło. Wystarczy trochę ciepła, żeby je stopić – trochę ciepłego uczucia okazanego jakiemuś cierpiącemu towarzyszowi, trochę ciepła przy wypowiadaniu jego imienia.Imię jest źródłem czajtanji (świadomości), którą zdobywasz dzięki namasmaranie. Jest ono życiodajnym nektarem, źródłem podstawowej energii. Recytuj imię, a Nazwany stanie przed tobą. Wyobrażaj sobie Nazwanego, a imię to przylgnie do twych ust. Imię i postać są jak dwie strony tej samej monety.

Czytaj resztę wpisu »

Zawsze brońcie etyki i moralności


Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony w dniu 29 sierpnia 2009 roku w Praśanthi Nilayam z okazji konferencji na temat etyki i sytuacji finansowej na świecie

Ciało zbudowane jest z pięciu elementów i wcześniej
lub później musi ulec zniszczeniu,
lecz ten, który je zamieszkuje, nie podlega narodzinom ani śmierci.
Ten wewnętrzny mieszkaniec nie ma żadnych przywiązań
i jest odwiecznym świadkiem.
Prawdę mówiąc, wewnętrzny mieszkaniec pozostający w formie atmana
jest samym Bogiem.
Dehin (wewnętrzny mieszkaniec) nie ma przywiązań. Dehin nazywany jest także atmanem lub Brahmanem.

Ucieleśnienia miłości!
Ludzie pogłębiają swą wiarę i wielbią Boga na różne sposoby. Bóg nie ma imienia ani formy. Bóg jest jeden i tylko jeden. Jednak ludzie nazywają go różnymi imionami, takimi jak Rama, Kriszna, Allach, Jezus itd., zgodnie ze swymi indywidualnymi wyobrażeniami. Bóg nie ma żadnego szczególnego imienia. Bóg jest jeden. Ekam sat wiprah bahudha wadanti – prawda jest jedna, lecz mędrcy różnie ją nazywają. Jeden jedyny Bóg opisywany jest i wielbiony pod postacią różnych form o różnych imionach. Te przypisywane Bogu formy, przedstawiane na różnych obrazach, są dziełem ludzkiej wyobraźni. W rzeczywistości nikt nigdy nie widział Boga. Pojawia się on człowiekowi w takiej postaci, jaką ten kontempluje. Bóg jest jeden, nie ma dwóch bogów!

Każdy mówi o sobie „ja”, „ja”, „ja”. To „ja” odnosi się do indywidualnego ego zrodzonego z przywiązania do ciała. Gdy przywiązanie do ciała, inaczej dehabhawa, zostanie usunięte (ukrzyżowane), wówczas człowiek staje się dehinem (wewnętrznym mieszkańcem). Wtedy rzeczywiście stajesz się Bogiem. Boskość istnieje ponad imieniem i formą. Od niepamiętnych czasów ludzie kontemplowali i wielbili boskość transcendentną, służyli jej i tęsknili za nią.

Człowiek żyjący w świecie materialnym ma wiele pragnień. Król Dharmaradża miał jedno pragnienie – zagrać w kości. Bardzo lubił grać w kości. Kaurawowie zauważyli tę jego słabość i wykorzystali ją. Wuj Sakuni doradził im: „Zaproście Dharmaradżę na grę w kości”.

Sakuni był mistrzem w tej grze i z łatwością potrafił pokonać przeciwnika stosując nieuczciwe metody. Durjodhana i jego bracia byli po jednej stronie, a Dharmaradża po drugiej. W grze zastosowano taką manipulację, że za każdym rzutem kości wygrywał Sakuni. Dharmaradża cały czas przegrywał. Stracił królestwo, braci, przegrał samego siebie, a w końcu – Draupadi. Kaurawowie przejęli jego królestwo, władzę nad braćmi oraz żoną Draupadi. Zaciągnęli ją przed królewski sąd.

Czytaj resztę wpisu »

Poznawajcie atmana drogą stałej praktyki


Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 20 lipca 2009 roku w Praśanthi Nilayam

Ucieleśnienia miłości!

Wszyscy pytają: „Swami, gdzie jest atma/n?”, ale nie rozumieją, czym ona jest. Istotę atmy szczegółowo opisują Upaniszady. Niestety, w dzisiejszych czasach ludzie nie potrafią właściwie zrozumieć zawartych w nich nauk. Bhagawadgita, Ramajana i Bhagawata opierają się na Upaniszadach. Aby zrozumieć naturę atmy, nasi starożytni mędrcy intensywnie praktykowali tapas (pokutę, praktyki duchowe). W rezultacie odkryli, że atma stanowi podstawę wszystkiego, co istnieje we wszechświecie. Nawet wówczas, gdy atma przyobleka się w ciało fizyczne, pozostaje wieczna i niezmienna, chociaż ciało, od chwili swych narodzin do śmierci, ulega nieustannym zmianom. Atma jest źródłem wszystkiego oraz tym, co podtrzymuje wszelkie istnienie. Atma nie ma narodzin ani śmierci.

Ludzie z wielką radością celebrują różne święta, na przykład Mahaśiwaratri. Czy to znaczy, że w tym dniu urodził się Śiwa? Nie. Imię Śiwa znaczy pomyślność. Śiwa jest wszechobecny. Imię Śiwa odnosi się do tego, kto „przenika cały wszechświat w postaci swych stóp, oczu, głów, ust i uszu” – sarwatah panipadam tat sarwatokszi siromukham, sarwatah śrutimalloke sarwamawritja tisztati.

Wszystko, co można zobaczyć za pomocą oczu, usłyszeć za pomocą uszu, nawet wypowiadane słowa – wszystko jest brahmanem. Dlatego to, co istnieje, opisuje się jako śabda brahmamaji, ćaraćaramaji, dźjotirmaji, wangmaji, nitjanandamaji, paratparamaji, majamaji i śrimaji – ucieleśnienie dźwięku, ruchu i bezruchu, światła, mowy, odwiecznej błogości, doskonałości, maji (ułudy) i bogactwa.

Nie można powiedzieć: „To jest Brahmanem, a to nie jest Brahmanem”. Na przykład ta chusteczka też jest brahmanem. Jak ona powstała? Została utkana z nici. Nici to bawełna. Utkane nici tworzą materiał. Z materiału wytworzonego z bawełnianych nici można zrobić dhoti, sari albo koszulę.

Mówi się, że umysł jest źródłem całego wszechświata, ale to nie jest prawda. Nawet umysł ma swoje źródło, nie istnieje niezależnie. Niewątpliwie umysł jest bardzo silny i potężny, ale nawet umysł ma swą podstawę w atmie. Umysł (manas) kieruje wszystkimi czynnościami w świecie fizycznym. Jest niestały, ciągle ulega zmianom. Dlatego nazywa się go „małpim umysłem”.

Źródłem oraz tym, co podtrzymuje ciało (kajah), umysł (manas), intelekt (mati), ćittę (świadomość), wiwekę (rozróżnianie), widźnianę (wyższą wiedzę) oraz sudźnianę (wiedzę o świadomości), jest atma. Wszystko powstaje z atmy, w określonym czasie przybiera określoną formę. W przypadku istoty ludzkiej będą to formy niemowlęcia, dziecka, chłopca, młodego człowieka i starca. Te różne formy, na różnych etapach swego rozwoju, nie posiadają niezależnego istnienia, lecz przechodzą z jednej postaci w następną. Jednak ich źródłem oraz tym, co je podtrzymuje, jest atma. Atma/n jest ich zasadniczą podstawą.

Aby zrozumieć atmę, ludzie przypisywali jej różne nazwy. Niektórzy nazwali ją AUM – pierwotnym dźwiękiem. Inni opisali ją stwierdzeniem Tat twam asi – ty jesteś tym. Inni nazwali ją brahmanem. Jeszcze inni nadali jej różne imiona, takie jak Rama, Kriszna, Allah, Iśwara czy Jezus (Chrystus, Jaźń chrystusowa w gnozie). Te różne imiona i formy służą jedynie identyfikacji. Boskość nie ma żadnego szczególnego imienia ani formy. Ludzie przypisywali Bogu pewne imiona i formy zgodnie ze swymi upodobaniami.

Czytaj resztę wpisu »

ALBERT EINSTEIN – Nauka Filozofia i Kontrowersje


Wielki Albert Einstein

Einstein Albert (1879-1955), jeden z najwybitniejszych fizyków w historii nauki. Urodzony w Niemczech (Ulm) w rodzinie żydowskiej, studiował w Zurychu, a pracę zawodową rozpoczął w Bernie jako urzędnik bankowy.

„Wolność nauczania i wyrażania opinii w książkach i prasie stanowi podstawę zdrowego i naturalnego rozwoju każdego społeczeństwa.” – Albert Einstein

Wiele powiedzeń Einsteina było medialnymi memami swoich czasów

ŻYCIE I DZIEŁA ALBERTA WIELKIEGO

Albert Einstein – urodził się 14 marca 1879 w Ulm w Niemczech, a zmarł 18 kwietnia 1955 w Princeton w USA. Jeden z największych fizyków-teoretyków naszych czasów, twórca szczególnej (STW) i ogólnej teorii względności (OTW), współtwórca korpuskularno- falowej teorii światła. Laureat Nagrody Nobla za wyjaśnienie efektu fotoelektrycznego. Einstein wniósł też poważny wkład do rozwoju filozofii nauki. Albert Einstein urodził się w Ulm leżącym na terenie Wirtembergii, która wówczas była królestwem, a dziś jest częścią kraju związkowego Badenia-Wirtembergia w Republice Federalnej Niemiec, w rodzinie żydowskiego handlarza i drobnego przedsiębiorcy. Jego rodzina przeniosła się najpierw do Monachium, potem do Mediolanu. W młodości za namową matki pobierał lekcje gry na skrzypcach. Chociaż na samym początku zniechęcił się do nich, i ostatecznie ich nie kontynuował, czerpał jednak później radość z wykonywania skrzypcowych sonat Mozarta. Jak wiadomo, słuchanie muzyki tego rodzaju jak i uczenie dzieci chociaż trochę umiejętności gry na instrumentach muzycznych w znacznym stopniu podnosi ich wrażliwość i inteligencję. W 1896 zdaje maturę i rozpoczyna studia na Politechnice w Zurichu z zamiarem otrzymania dyplomu nauczyciela matematyki i fizyki, jednocześnie rezygnuje z obywatelstwa niemieckiego. Po ukończeniu studiów w lipcu 1900 bezskutecznie poszukuje pracy, podejmując tymczasowo pracę nauczyciela w Winterthur i Schaffhausen oraz udziela prywatnych lekcji. W grudniu 1901 otrzymuje pracę jako młodszy referent w Szwajcarskim Urzędzie Patentowym.

W 1894 roku rodzina Einsteinów przeniosła się Mediolanu, gdzie po wcześniejszych niepowodzeniach w interesach osiadł jego ojciec. Albert pozostał w Monachium, by zakończyć naukę w gimnazjum, ale porzucił je, nie uzyskawszy końcowego świadectwa, by dołączyć do rodziny. Mając 17 lat, został przyjęty na politechnikę w Zurychu, choć rok wcześniej nie zdał egzaminu wstępnego. W szkole nabrał przekonania, że jego dziedziną będzie nie matematyka, lecz fizyka, dlatego studiował prace Hermana von Helmholtza, Jamesa Clarka Maxwella i innych. Nie był wybitnym studentem, miał poczucie, że uczelnia krępuje go. Później pisał, iż „to cud, że współczesne metody kształcenia nie zdusiły całkowicie świętego zapału i dociekliwości. W 1900 roku otrzymał dyplom. Na początku 1902 roku Einstein uzyskał stanowisko młodszego inspektora w szwajcarskim urzędzie patentowym. Przypuszczano, że właśnie ta praca – szczegółowe badania i wyjaśnianie zastosowania różnego rodzaju wynalazków – rozbudziła jego zainteresowanie czasem i przestrzenią. Z pewnością był to jedyny okres, kiedy Einstein pozostawał w izolacji od środowiska fizyków, ale śledził najnowsze osiągnięcia fizyki. W roku 1905 określanym jako „Annus Mirabilis” (Cudowny Rok) publikuje w „Annalen der Physik” przełomowe prace. Pierwsza z nich, „O wytwarzaniu i transformacji światła”, wyjaśnia zjawisko fotoelektryczne, potwierdzając jednocześnie kwantową naturę światła i istnienie cząstek nazwanych później fotonami. Druga praca, „O molekularno-kinetycznej teorii ciepła zastosowanej do ruchu cząstek zawieszonych w stacjonarnej cieczy”, za którą otrzymał później stopień doktora na Uniwersytecie w Zurychu, wyjaśniała zjawisko ruchów Browna przy pomocy wzoru opracowanego przez polskiego fizyka Mariana Smoluchowskiego[1]. Kolejna, „O elektrodynamice ciał w ruchu”, stała się podstawą szczególnej teorii względności. Ostatnia z wielkich prac wydanych w tym roku, „Czy bezwładność ciał zależy od ich energii”, podaje słynny wzór na równoważność masy i energii (E=mc2).

W 1909 roku Einstein opuścił szwajcarski urząd patentowy i rozpoczął karierę uniwersytecką. W 1909 roku zaczął pracować na uniwersytecie w Pradze, ale czuł się tam źle z powodu antysemickich nastrojów panujących w Austrii. W 1912 roku wrócił do Zurychu. W latach 1909-1914 Albert Einstein był profesorem fizyki na kilku uniwersytetach w Szwajcarii, Austrii i Niemczech, aby ostatecznie zostać dyrektorem prestiżowego Instytutu Cesarza Wilhelma Wielkiego, przekształconego po wojnie w jeden z instytutów Towarzystwa Maxa Plancka. Na stanowisku tym pozostał do 1936 r. W 1915 r. Einstein opublikował swoją najważniejszą teorię – ogólną teorię względności (OTW), a w 1921 r. otrzymał Nagrodę Nobla, ale nie za teorię względności, lecz za „wkład w rozwój fizyki teoretycznej, a zwłaszcza za odkrycie praw rządzących efektem fotoelektrycznym”, „for his services to Theoretical Physics, and especially for his discovery of the law of the photoelectric effect”. W 1933 roku zostaje zmuszony przez sytuację polityczną, dojście nazistów do władzy, do opuszczenia Niemiec. Przenosi się do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostaje profesorem w Institute for Advanced Study w Princeton. Do końca życia pracuje nad stworzeniem jednolitej teorii zawierającej w sobie zarówno teorię względności, jak i elektrodynamikę. Praca ta nie została zakończona sukcesem. Albert Einstein w okresie prześladowania Żydów przez nazistów, stał się orędownikiem syjonizmu. W 1952 roku zaproponowano mu prezydenturę Izraela, której nie przyjął. Na przełomie 1932 i 1933 prowadził serię wykładów w Stanach Zjednoczonych. W tym czasie Adolf Hitler doszedł do władzy, co sprawiło, że Einstein postanowił nigdy nie wrócić do Niemiec. Mimo że przez całe życie Albert Einstein był zadeklarowanym pacyfistą, w 1939 roku, tuż przed napaścią Niemiec na Polskę, za namową Szilárda wysłał do prezydenta USA – Franklina Delano Roosevelta – list, zredagowany głównie przez Szilárda, ostrzegający prezydenta przed potencjalnymi możliwościami budowy bomby atomowej przez Niemcy. List ten zapoczątkował Projekt Manhattan i budowę pierwszej bomby atomowej na świecie.

Czytaj resztę wpisu »

Demonologia – demony czorty dżinny asury i opętania


DEMONY – Jak atakują i jak się obronić!

Demonologia to nauka o demonach, asurach i dżinach, siłach i istotach sfery zła. Część każdej doktryny religijnej dotycząca istot, mocy i sił, które zajmują pośrednią pozycję między bogami (Bogiem) a ludźmi, czyli demonów, jak w religii chrześcijańskiej: diabłów, w hebrajskiej szedów, a w islamie dżinów. W religioznawstwie demonologia to składowa część doktryny religijnej, podejmująca zagadnienia genezy demonów, ich charakteru oraz istoty, a także znaczenia w danym systemie religijnym bądź mitologicznym, zajmująca się również związanymi z nimi kwestiami eschatologicznymi, jak również jest to dział etnografii i historii religii poświęcony badaniu wyobrażeń o demonach, ich przedstawieniom w kulturze itp. Przez wielu bywa mylona z nurtami demonolatrii (kultu demonów) i im podobnymi używającymi demonów do własnych celów, czyli z szeroko pojętą demonolatrią lub demonomancją. Demonologii ani demonolatrii nie należy mylić z okultyzmem ani ezoteryką, które podobnie badają te sprawy, ale głównie dla osobistej ochrony przed atakami demonów, sił i istot szeroko pojętego zła. Im bardziej człowiek zaawansowanym jest w rozwoju duchowym, tym musi więcej wiedzieć o siłach zła, sposobach w jaki działają i o metodach ich przezwyciężania. Demonów takich jak chociażby Asura Rawana czy Wrytra (Vritra) w kulturze Orientu nie należy mylić ani mieszać z bogami i aniołami w ich groźnym aspekcie, takimi jak Bogini Kali czy Mahakala, które są Strażnikami przed złem chroniącymi i nic a nic z demonami nie mają wspólnego.

Określenie demon wyprowadza się od greckiego słowa daimon, oznaczającego złą, nieczystą istotę, która odpowiada hebrajskiemu szed – diabłu, szatanowi jako rodzajowi złej istoty. Demon to odpowiednik arabskiego dżina, złego i złośliwego ducha o szkodliwym charakterze. Demony jako klasa istot pośrednich pomiędzy ludźmi a aniołami (bogami i boginiami) jest uznawana za bardzo władcza i za wszelką cenę dążąca do władzy nad ludźmi. Stąd politycy, dyktatorzy i ludzie o silnej żądzy władzy są uważani za opętanych przez demony lub za wcielenia demonów, zwykle poprzez opętanie już w dzieciństwie. Demony we wszystkich kulturach religijnych i duchowych uważane są za straszliwe byty o złej mocy, chociaż od ludzi przez same demony opętanych, a kultowi demonów się oddających można usłyszeć różne teorie usprawiedliwiające jakoby pierwotnie demony, dżiny czy asury były uważane za jakiś strażników sprawiedliwości czy wykonawców wyroków boskich albo za istoty pierwotnie dobre. Prawda jest taka, że są to istoty wspominane we wszystkich tradycjach religijnych jako pierwotnie dobre, ale później upadłe, czyli za klasę istot, która była aniołami, bóstwami, ale na wskutek złej żądzy uległa deprawacji. I nie jest to tylko doktryna chrześcijańska, ale jest znana we wszystkich wielkich nurtach religii i duchowości na Ziemi. W swej istocie, demony czyli dżiny czy asury, zawsze chcą w jakiś sposób powstrzymać i odwrócić człowieka od podążania drogą światła, miłości i mocy Bożej. Niestety, chrześcijaństwo nawracając tak zwanych pogan na swą wiarę używało kłamliwej strategii wmawiania ludziom, że ich dawni bogowie (anioły) to diabły i demony, co doprowadziło do pomieszania rodzimych religii w zakresie rozróżniania bogów od demonów. Jest to fatalna sytuacja w której myli się praktyki duchowe okultyzmu z demonolatrią, z kultem diabłów.

Wschód starożytny przypisywał swoistą osobowość tysiącom tajemniczych sił i mocy, których obecności dopatrywano się poza wszelkim złem, jakie nawiedzało człowieka. W religii babilońskiej istniała bardzo skomplikowana demonologia oraz liczne egzorcyzmy, które miały na celu uwolnienie ludzi, rzeczy albo miejsc osaczonych przez demony. Te obrzędy, w swej istocie magiczne, stanowiły bardzo ważną część medycyny, ponieważ każdą ‚chorobę’ przypisywano działaniu jakiegoś złego ducha. Stary Testament nigdy nie odrzucał istnienia i działalności tego rodzaju bytów. Posługiwał się lokalnym folklorem, który zaludnia wszelkie ruiny i miejsca opuszczone przez ludzi obecnością różnych straszydeł, mieszających się z dzikimi zwierzętami: kosmate satyry (Iz. 13.21; 34.13, LXX), Lilit, czyli demon nocy (Iz. 34.14). Oddaje się na ich pastwę miejsca przeklęte, jak Babilon (Iz. 13) albo kraina Edomu (Iz. 34, LXX). Obrzęd ekspiacji poleca wydać demonowi Azazelowi kozła obarczonego grzechami Izraela (Kpł. 16.10). Wokół człowieka chorego wyczuwano również obecność złych duchów, które go dręczyły. W Księdze Tobiasza wiadomo już, że to demony nękają człowieka (Tob. 6.8), a misja aniołów ma na celu zwalczać demony (Tob. 8.3). Aby jednak przedstawić najgorszego spośród nich, tego, który zabija, autor nadal bez wahania odwołuje się do folkloru perskiego i nadaje temu demonowi imię Asmodeusza (Tob. 3.8; i 6.14). Widać stąd, że Stary Testament, podtrzymując zdecydowanie istnienie i działalność zarówno złych duchów, jak i aniołów, przez długi czas przedstawia ideę dość nie sprecyzowaną, gdy chodzi o ich naturę i stosunek do Boga, Elohim. Oznacza to, że nauka szczegółowa o demonach, szedim, nie jest wprowadzana na początku Drogi Duchowej człowieka, ale dopiero w miarę jak człowiek się rozwija, ugruntuje podstawy wiedzy duchowej i się zaawansuje. A swoją drogą, człowiek musi umieć zaklinać demony, aby się przed nimi chronić lub korzystać z pomocy anielskich strażników, także tych o straszliwym obliczu, aby moce demoniczne, czartowskie przezwyciężyć.

Czytaj resztę wpisu »

Ostrzeżenie przed oszustami od SaiBaba-Ji


Ostrzeżenie przed oszustami z 1970 roku! Już wtedy grasowali!

Drodzy Bracia i Siostry!

Sai Ram!

Ostatnio w różnych miejscach pojawili się oszuści twierdzący lub dający do zrozumienia, że posiadają specjalne moce nadane im przez Bhagawana Babę. Kiedy zachodzi taka konieczność, podejmujemy niezbędne kroki ograniczające oszukańcze działania tych ludzi, a mianowicie: przekazujemy odpowiednie informacje ośrodkom Sai, ogłaszamy w „Sanathana Sarathi”, a kiedy jest to nieuniknione, stosujemy środki prawne.

Poniżej załączam kilka cytatów Bhagawana Śri Sathya Sai Baba. Powinny one posłużyć pomocą tym z was, którzy w swoich regionach spotykają się z działalnością „fałszywych guru” (fake babas, fraud swami, banguru, kujogini). Proszę o przesłanie tych pełnych mocy słów, napisanych przez samego Bhagawana Babę, do ośrodków Sai, które doświadczają tego rodzaju problemów.

Z wyrazami szacunku, Michael Goldstein

Czytaj resztę wpisu »

Regresing miał zmienić życie – ryzykowny psychizm w sekcie


Regresing miał zmienić życie… Ryzykowny psychizm w sekcie 

Leszek uspokajał, że mogą być przejściowe kłopoty finansowe, ale to minie. Energia z kosmosu, gdzie wysyłali pieniądze, miała wrócić. Mówił: „wydawaj, bo inaczej zatrzymujesz w kosmosie energię”. Leszek uspokajał, że mogą być przejściowe kłopoty finansowe. Ale to minie. Energia z kosmosu, gdzie wysyłali pieniądze, miała wrócić. Mówił: „wydawaj, bo inaczej zatrzymujesz w kosmosie energię”. Kazał wszystkim nauczyć się szacunku do pieniądza. Banknoty miały być wyprostowane, ułożone w portfelu. Zmięte nie wracały. Zaczęli modlić się do pieniędzy.

Regresing - regress
Regresing – regress – uwstecznienie – cofanie się w rozwoju, cofanie się wstecz

Leszek, specjalista obróbki skrawaniem po zawodówce, potrafi wyleczyć raka, uleczyć duszę, sprawi, że będziesz bajecznie bogaty. Jest wiarygodny dla swoich klientów. Klientami, nie pacjentami nazywa zwolenników regresingu, którym szczepi jego zasady od 25 lat jeżdżąc po Polsce starym samochodem. – Cudem się z tego uwolniliśmy – przyznają dziś Elżbieta i Jan. – Ale do dzisiaj zbieramy jego gorzkie owoce. To manipulowanie ludźmi dla pieniędzy, wyrafinowana psychomanipulacja.

Poznanie Leszka

Elżbieta niczego nie poszukiwała, nie była zagubiona, nie potrzebowała duchowego wsparcia. Nie miała powodów, żeby w to wchodzić. Miała Janka, pracę, mieszkanie. Była menedżerem w jednym z funduszy emerytalnych. Dyrektorem regionalnym był Dariusz. Regresing miał być nowym, doszkalającym kursem. Dariusz był nim zafascynowany. Pojechali na obóz pod Piotrków Trybunalski w pięknym i drogim pensjonacie. Dla najlepszych sprzedawców i menedżerów. Był listopad, późna jesień.

Weszli do ciemnej sali, na stole świeczka, obok dzwoneczek. Elżbieta pamięta słowo-klucz, którego nie zapomni do końca życia – „prosperity”. To słowo przewijało się potem w regresingu. Szkolenie miało pomóc funkcjonować im, menedżerom, w świecie pieniędzy i bogactwa. Wieczorem biegli przez las, kąpali się nago w rzece, krzyczeli na całe gardło, taki tam powrót do natury. Gdyby nie Janek, wtedy jej chłopak, uciekłaby gdzie pieprz rośnie.

Tak poznali Leszka, szefa polskiego regresingu. Jej pierwszy raz, wtedy, na obozie. Praktykowała z Leszkiem. Miała oczyścić mięśnie ze stresu. Po wszystkim czuła, jak wychodzą z niej promienie. Dosłownie. Miała wizje słonecznych piasków. Nigdy potem to się nie zdarzyło. Taki kop transowy. 

Czytaj resztę wpisu »